piątek, 15 marca 2013

Nowy rozdział

Myślę, że nowy rozdział już niebawem...ale zanim nadejdzie postanowiłam przeczytać od początku do teraźniejszości całe opowiadanie. Jest to istotne dla mojej dalszej pracy.

Będzie masa nowości, m. in.niezidentyfikowane ja Dracona Malfoy'a (w poprzednim rozdziale macie maleńką podpowiedź co do jego przyszłości).

Do dzieła...

cztery...

...trzy...

...dwa...

...jeden....!

niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 10

- Saro, zrozum mnie, tak będzie najlepiej!- przekonywał Draco siostrę. - Obawiam się, że inaczej nie poradzimy sobie z Samanthą.

- Czy Ty siebie słyszysz?- kobieta była wyraźnie poruszona. - Ja mam się wedrzeć w myśli uczennicy bez jej wiedzy? To KARALNE! Rozumiesz znaczenie tego słowa?

- Kto jak kto, Saro, ale my powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że to często jest nieuniknione, a wręcz jedyne rozsądne wyjście- odpowiedział spokojnie Malfoy. - Syriusz powinien mieć za to oko na Vanessę Preis. 

- A co z Dawletiarowem i Modem?

- Pierwszym zajmuję się ja, na drugim nadzór sprawuje już Harry.

- Świetnie, widzę, że ostatnio doskonale się dogadujecie. Do tego stopnia, by bez mojej wiedzy podejmować istotne decyzje!

- A znasz lepsze wyjście?- Draco miał wiele wyrozumiałości dla swej siostry.

Sara milczała.

- Właśnie- podsumował. - Powiedz mi lepiej, co wiesz na temat Dawletiarowa?

- Jego ojciec z pochodzenia jest Rosjaninem, mugolem. Na temat matki nie ma żadnych informacji. 

- Coś mi to przypomina- powiedział Draco..

- Wiem, co masz na myśli- wychowanie w sierocińcu, niejasne pochodzenie...Ale nie wpadajmy w paranoję.

- A James Mode?

- Syn Ministra Magii w Bułgarii. Porządna rodzina, brak powiązań ze śmierciożercami.

***

Samantha ocknęła się na błoniach. Bez emocji dokonała spostrzeżenia, że nie zdaje sobie sprawy w jaki sposób znalazła się w tym miejscu. Bez wahania zwróciła się w stronę zamku i podążyła w kierunku wejścia. Powoli utrata świadomości zaczęła ją odprężać. Uczucie, że ktoś prowadzi ją przez życie wypełniało ją od środka.

***

Dominic stał na przeciwko Dracona wyczekując na atak:

- Legilimens!

Oczom dyrektora ukazał się obraz płaczącej 5-letniej dziewczynki. Została w brutalny sposób ukarana przez siostry zakonne z sierocińca, w którym się wychowywał. Powoli obleśne ręce jednej z nich kierowały się w jego stronę. Poczuł strach....

Uczucie dzikiej satysfakcji zestawione ze zbolałym spojrzeniem zakonnicy kolejny raz uważnie czytającej list z Hogwartu.

Pierwsza lekcja Obrony przed Czarną Magią. Euforia...

Samantha....

Zgrzyt.

Draco spoglądający na zmasakrowane ciało Sary po pamiętnych torturach w jego rezydencji...

Wzrok Dominica...

- Przepraszam- szepnął cicho chłopak...- Nie do końca wiedziałem, że to w ten sposób ciała...

Spojrzał na dyrektora. W tym dopiero momencie mężczyzna zorientował się, jak blisko jego twarz sięga twarzy ucznia.

- Nic nie szkodzi- odpowiedział niepewnie. - Musisz mieć spory potencjał- odpowiedział przekonany.

- Cieszy mnie to- odsapnął Dominic ocierając pot z czoła..

- Myślę, że na dzisiaj nam starczy- odrzekł ostrożnie Draco. - Możesz już iść do dormitorium

- Dziękuję, panie profesorze. Dobranoc.

- Dobranoc, Dominic.

***


Rozdział 9

***

- W bibliotece nie ma nic podejrzanego...przez cały tydzień przelustrowaliśmy wszystkie księgi...- mówiła rozgoryczona Sara. - Tracę już wszelkie siły na to. Po raz pierwszy zupełnie nie wiem co robić.

Usiadła zrezygnowana i oparła się na Syriuszowym ramieniu.

- Pozostało nam tylko jedno wyjście, które tak naprawdę może na nic się zdać...- powiedział Harry.

- Chyba wiem co masz na myśli- posępnie odparł Draco. Syriusz spojrzał na obu wyczekująco, gdy odezwał się Malfoy:

- Trzeba obserwować Whiskerd i Preis.

- Przecież one nic nie wiedzą, sprawdziliśmy to.

- Syriusz..- zaczęła Sara

- Tak tak, rozumiem- przerwał jej- że czarna magia zostawia zawsze ślady i mogła zostawić jakiś znak wśród znajomych Broadfield, ale skąd pewność, że uda nam się go odczytać...ba, dostrzec!

- Nie ma takiej pewności- przyznał Harry i spojrzał na Sarę, która załamała ręce.

***

- Samantha? Halo, ziemia?- Vanessa była strasznie poirytowana.

- Przepraszam- odpowiedziała zapytana. - Oczywiście, że nie mam nic przeciwko temu, być spotykała się z Jamesem.

- Super! -powiedziała przyjaciółka i zaczęła uważniej się przyglądać rozmówczyni. - Wszystko w porządku?

-  Tak, tak...oczywiście. Muszę iść do lochów, przepraszam Cię, jakoś mi senno...

- Dobra, leć już, bo i tak jesteś nie do życia- Nesca przybrała zwyczajną pozę.

***

Vanessa długo borykała się z problemem dotyczącym jej wielkiego dylematu. Samantha od miesiąca zaczęła zachowywać się dość podobnie do Clary. Początkowo Nesca lekceważyła jej chwilowe zamyślenia tłumacząc to reakcją na ostatnie wydarzenia. Jednak osobliwe zachowanie jej koleżanki zaczęło się nasilać, dziewczyna zaczęła mieć zaniki pamięci.

Czy rozmowa z kimś starszym na ten temat będzie przejawem donosicielstwa? Nawet, jeżeli jest to w dobrej wierze?

Vanessa postanowiła zaryzykować- wzięła głęboki oddech, wyprostowała się, pierś wypięła do przodu i zapukała do drzwi. Zza nich usłyszała męski, melodyjny głos:

- Proszę.

Weszła do środka gabinetu.

- Co jest Preis?

- Panie dyrektorze, moglibyśmy porozmawiać?- zapytała. Malfoy wyglądał na zaskoczonego, ale również zainteresowanego. Odpowiedział jej "proszę" i wskazał miejsce przy stole. Usadowiła się wygodnie, ale zaczęła żałować, że się tutaj pojawiła. Zastanawiała się, w jaki sposób mogłaby się wycofać..

- W czym mogę Ci pomóc?- zapytał dyrektor.

- Panie profesorze, boję się o Samanthę- powiedziała już bardziej stanowczo.

- Skąd biorą się Twoje obawy?- zapytał uważnie.

- Samantha zaczęła zachowywać się bardzo podobnie do Clary. Najpierw zlekceważyłam jej zachowanie, ale po pewnym czasie niektóre niuanse zaczęły się nasilać, dlatego się zaniepokoiłam. Samantha co chwilę wyłącza się, zdarza się, że nie pamięta co robiła parę godzin wcześniej. Mam wrażenie, że ona sama do końca nie wie co robi.

- Bardzo dobrze zrobiłaś, że do mnie przyszłaś- powiedział dyrektor posępnie. - Powiedz mi, w jakim otoczeniu ostatnio przebywa Samantha? Poza Twoim oczywiście.

- W towarzystwie Jamesa Mode'a i Dominica Dawletiarowa.

- Dziękuję. Możesz już iśc- powiedział Draco wypraszającym tonem.

***

- Anastazjo- rzekł dyrektor do ducha-sekretarza- sprowadź tutaj, proszę, Dominica Dawletiarowa.

Po 15 minutach w gabinecie pojawił się przyjazny młodzieniec.

- Dobry wieczór, Dominik. Usiądź, proszę- przywitał go Draco.

- Dobry wieczór, Panie profesorze.

- Posłałem po Ciebie Anastazję, ponieważ mam dla Ciebie pewną propozycję. Ponieważ zauważyłem Twoje wybitne zdolności, chciałbym udzielać Ci prywatnych lekcji oklumencji.

- Panie profesorze- chłopak był wyraźnie zaskoczony- nie wiem co powiedzieć...Skąd to wyróżnienie?

- Pokładam w Tobie spore nadzieje- rzekł oznajmiając dyrektor. - Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz i skorzystasz z mojej propozycji?

- Oczywiście- odpowiedział już bardziej pewnym tonem Dominic.

***