niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 10

- Saro, zrozum mnie, tak będzie najlepiej!- przekonywał Draco siostrę. - Obawiam się, że inaczej nie poradzimy sobie z Samanthą.

- Czy Ty siebie słyszysz?- kobieta była wyraźnie poruszona. - Ja mam się wedrzeć w myśli uczennicy bez jej wiedzy? To KARALNE! Rozumiesz znaczenie tego słowa?

- Kto jak kto, Saro, ale my powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że to często jest nieuniknione, a wręcz jedyne rozsądne wyjście- odpowiedział spokojnie Malfoy. - Syriusz powinien mieć za to oko na Vanessę Preis. 

- A co z Dawletiarowem i Modem?

- Pierwszym zajmuję się ja, na drugim nadzór sprawuje już Harry.

- Świetnie, widzę, że ostatnio doskonale się dogadujecie. Do tego stopnia, by bez mojej wiedzy podejmować istotne decyzje!

- A znasz lepsze wyjście?- Draco miał wiele wyrozumiałości dla swej siostry.

Sara milczała.

- Właśnie- podsumował. - Powiedz mi lepiej, co wiesz na temat Dawletiarowa?

- Jego ojciec z pochodzenia jest Rosjaninem, mugolem. Na temat matki nie ma żadnych informacji. 

- Coś mi to przypomina- powiedział Draco..

- Wiem, co masz na myśli- wychowanie w sierocińcu, niejasne pochodzenie...Ale nie wpadajmy w paranoję.

- A James Mode?

- Syn Ministra Magii w Bułgarii. Porządna rodzina, brak powiązań ze śmierciożercami.

***

Samantha ocknęła się na błoniach. Bez emocji dokonała spostrzeżenia, że nie zdaje sobie sprawy w jaki sposób znalazła się w tym miejscu. Bez wahania zwróciła się w stronę zamku i podążyła w kierunku wejścia. Powoli utrata świadomości zaczęła ją odprężać. Uczucie, że ktoś prowadzi ją przez życie wypełniało ją od środka.

***

Dominic stał na przeciwko Dracona wyczekując na atak:

- Legilimens!

Oczom dyrektora ukazał się obraz płaczącej 5-letniej dziewczynki. Została w brutalny sposób ukarana przez siostry zakonne z sierocińca, w którym się wychowywał. Powoli obleśne ręce jednej z nich kierowały się w jego stronę. Poczuł strach....

Uczucie dzikiej satysfakcji zestawione ze zbolałym spojrzeniem zakonnicy kolejny raz uważnie czytającej list z Hogwartu.

Pierwsza lekcja Obrony przed Czarną Magią. Euforia...

Samantha....

Zgrzyt.

Draco spoglądający na zmasakrowane ciało Sary po pamiętnych torturach w jego rezydencji...

Wzrok Dominica...

- Przepraszam- szepnął cicho chłopak...- Nie do końca wiedziałem, że to w ten sposób ciała...

Spojrzał na dyrektora. W tym dopiero momencie mężczyzna zorientował się, jak blisko jego twarz sięga twarzy ucznia.

- Nic nie szkodzi- odpowiedział niepewnie. - Musisz mieć spory potencjał- odpowiedział przekonany.

- Cieszy mnie to- odsapnął Dominic ocierając pot z czoła..

- Myślę, że na dzisiaj nam starczy- odrzekł ostrożnie Draco. - Możesz już iść do dormitorium

- Dziękuję, panie profesorze. Dobranoc.

- Dobranoc, Dominic.

***


2 komentarze:

  1. W końcu się nam objawiłaś ;D Szkoda tylko, że z taką małą ilością rozdziałów, ale jest coraz ciekawiej ^^ Wiem, matura Cię goni.. Też to przeżywałam, no i liczę na szybki news ^^

    Kocham Syriusza, ale mało go coś ;( Może jakiś bonusik wpadnie ^^? Ja tylko insynuuje, nie narzucam!

    Pozdrawiam ciepło ;*
    Liley

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, ale krótko strasznie ;P Może następnym razem będzie trochę dłużej? ;P Ciekawy rozdział, czytało się lekko, bardzo ciekawy pomysł ze stworzeniem postaci siostry Dracona ;) W sumie to chyba nawet nie widziałam jeszcze tego nigdy ;) Dominic to też całkiem intrygująca postać ;)
    Życzę weny i pozdrawiam ;)
    C.I.
    www.hgwk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie reklamy w zakładce SPAM ;) Za komentowanie z góry dziękuję :*