Całe wakacje Syriusz nauczał Sarę transmutacji do tego stopnia, że bez problemu potrafiła zmieniać kolor włosów,swój wzrost oraz kolor oczu. Dzięki temu, od czasu do czasu mogli przejść się na spacer, by nie zwariować.
Oficjalna wersja wg proroka codziennego odnośnie ubiegłych wydarzeń bardzo rozmijała się z prawdą. Otóż wg pismaka powrót Voldemorta był wymysłem Harry'ego, zaś Sara po ostatniej przemianie w wilkołaka, niepogodzona ze swą nową naturą targnęła się na własne życie. Tej jedynej informacji Dumbledore nie negował- było to bardzo wygodne, by wszyscy myśleli w ten sposób o jej ucieczce i nie dociekali, gdzie naprawdę jest. Oczywiste było to, że śmierciożercy nie uwierzą w to. Jedynymi osobami, które znały prawdę byli członkowie Zakonu Feniksa oraz Harry, Hermiona i dzieci Weasley. Percy o niczym jednak nie wiedział. Był w coraz gorszych stosunkach z rodziną, odwrócił się od wszystkim.
Podobno bardzo cierpiał z powodu śmierci Sary. Nie mógł sobie z tym poradzić i obwiniał najbliższych oraz siebie za to, że nie udzielono dziewczynie należytej pomocy. Codziennie chodził na jej grób.
Sara nie mogła się pogodzić z tym, że nie może o wszystkim powiedzieć przyjacielowi. Było jej bardzo przykro z powodu żalu, który Percy teraz odczuwał i całej nieszczerości, w której ostatnio musiała żyć. Gdy pod koniec wakacji na Grimmauld Place pojawili się Weasley'owie z Harrym i Hermioną, dziewczynie bardzo brakowało kuzyna. Oczywiście atmosfera w domu panowała przyjazna, jednak Sara bardzo tęskniła za inteligentnym i troskliwym kuzynem. Chyba jako jedyna go rozumiała.
Snape jako opiekun Sary pojawiał się regularnie w domu Syriusza. Prawie zawsze dochodziło między nimi do sporów, które dziewczyna starała się rozwiązywać. Oni jednak byli nieugięci. Teraz, gdy rozpoczął się nowy rok szkolny i nie było nikogo w domu poza nią i Syriuszem, wymiany zdań wrogów z dzieciństwa robiły się coraz bardziej nieprzyjemne.
Wczoraj, gdy opiekun przyszedł z kolejną porcją wywarów dla Sary, bo była pierwszy dzień po przemianie, pokłócił się z Syriuszem o ich i tak rzadkie spacery po odludnych miejscach. Nie potrafił zrozumieć, że starają się być jak najbardziej ostrożni, a zbyt długi pobyt w czterech ścianach działa na nich depresyjnie. Syriusz argumentował swą decyzję ciężkim stanem Sary po każdej przemianie. Istotnie- dziewczyna nie znosiła ostatnio najlepiej pełni księżyca. Robiła się coraz bardziej słaba i naturalnie potrzebowała później chociaż odrobinki świeżego powietrza. Tak więc Mistrz Eliksirów i Łapa nie doszli do porozumienia.
Sara i Syriusz jednak zdecydowali się wyjść na spacer, to maleńkiej, mugolskiej wioski oddalonej 30 mil od Londynu. Gdy tak spacerowali, Syriusz przemieniony w psa, Sara zakapturzona, w blond włosach i zielonych oczach, o 15 cm wyższa (miała zaledwie 160 cm wzrostu w rzeczywistości), żadne z nich nie potrafiło oprzeć się urokowi różowo-pomarańczowego wschodu słońca i woni wczesnojesiennego powietrza.
Pewnie dlatego nie zauważyli, że ze starego domu wychodzi mężczyzna w mugolskim stroju, będący w posiadaniu różdżki. Pierwsza spostrzegła to Sara. Dała znak Syriuszowi, że powinni się teleportować, jednak wtedy mężczyzna zaszedł dziewczynę od tyłu i przystawił jej różdżkę do skroni. Ani nie pisnęła. Syriusz natychmiast przybrał ludzką postać i trzymał w pogotowiu swoją różdżkę:
- Puść ją, Lohan- powiedział cicho, aczkolwiek stanowczo.
- Czarny Pan o tym zadecyduje- odrzekł mężczyzna.
- Dobrze wiesz, że ze mną nie wygrasz. Już raz próbowałeś- Syriusz cierpliwie kontynuował negocjacje.
- Wieki temu, Black- syknął poirytowany.
- Na razie jestem grzeczny- Syriusz ostrzegał...
- I zostaniesz do końca- wyraźnie rozeźlony Matthew Lohan spojrzał groźnie w oczy Łapy. On jednak zlekceważył te spojrzenie. Niewerbalnie zaczął wypowiadać swe zaklęcie rozbrajające.
- Sara uciekaj!- krzyknął do dziewczyny, która schowała się za murem, spod którego obserwowała zagorzałą walkę dwójki przeciwników. Syriusz miał sporą przewagę nad mężczyzną. Ten jednak odważył się użyć zaklęcia niewybaczalnego...
- CRUCCIO!- krzyknął z całej siły płuc. Syriusz zaczął się zwijać z bólu. Sara nie mogła na to bezkarnie patrzeć. Podbiegła do nich i zamierzała rozbroić śmierciożercę, ten jednak skierował różdżkę w jej kierunku. Syriusz przez chwilę nie miał siły zareagować, obolały i oszołomiony, a w tym czasie Lohan zadawał Sarze coraz gorsze katusze. Gdy Black zdobył się na wykonanie jakichkolwiek ruchów, sięgnął po różdżkę, jednak przeciwnik zaklęcie torturujące skierował wprost na niego.
Gdy przestał, Sara próbowała podnieść się z ziemii. Ani ona, ani Syriusz nie mieli na to sił. Wtedy śmierciożerca różdżką skierowaną w stronę mężczyzny posunął się o krok za daleko. Sara jednak sięgnęła ostatkiem sił po własną, przeczuwając, co za chwilę się wydarzy:
- AVADA...
- Expeliarmus! - zaklęcie uśmiercające odbiło się w kierunku Lohana, który padł trupem na ziemię. Sara doczołgała się do Syriusza i szepnęła mu wprost do ucha:
- Nie mogłam na to pozwolić...
Ten resztkami sił, wciąż leżąc i patrząc na pochyloną nad nim dziewczynę ujął jej dłoń i teleportował ich wprost do Salonu swego rodzinnego domu...
***
Myślicie, że co teraz powinno się wydarzyć?
Jaki świetny rozdział! Chcę takich więcej :)
OdpowiedzUsuńNie będę się rozpisywać. Weny życzę i pozdrawiam
Jak zwykle, bomba. Co ma sie zdarzyc? Najlepiej wie autorka, ale... w sumie weny ci zycze i w razie co, mnie tu nie bylo... :d
OdpowiedzUsuńOoo kurka wodna! ^^
OdpowiedzUsuńTy to masz akcję za akcją w tym opowiadaniu! Chociaż szkoda, że tak krótko :( Mogłabym się dopytać czy Syriusza & Sarę będzie łączyć coś więcej ;D?
Czekam normalnie na nowy rozdział!
Pozdrawiam,
Liley
Zajebiste!! Kocham twoje opowiadanie <333
OdpowiedzUsuń