Rozdział 30:
- Syriuszu- powiedziała Sara cały czas
wtulając się w niego... - Mogę o coś zapytać, zanim wrócimy do realiów?
- Oczywiście- odpowiedział jej zamyślony i
jakby nieobecny..
- Nie zrozum mnie źle... ale Ty cały czas
negowałeś moje uczucia. Myślałam, że nie jestem dla Ciebie tym, kim Ty jesteś
dla mnie...
Syriusz zwolnił uścisk i spojrzał na Sarę
ponuro, z wyraźną troską.
- Saro... Uważałem, że nie jestem dla
Ciebie odpowiedni. Nie chodziło mi jedynie o przepaść wieku i wyglądu, chociaż
nie ukrywam, że cieszy mnie to, że ona już nas nie dotyczy. Ale to, co nadal
mnie martwi i nie jest dla mnie innowacją, to fakt, że ja nie jestem do końca
dojrzałym i statecznym człowiekiem. Owszem, wojna i zagrożenie wymusiły na mnie
niektóre ostrożne zachowania, skłonność do większej zachowawczości. Jestem
ojcem chrzestnym Harry'ego co obudziło we mnie nawet poczucie jakiejkolwiek
odpowiedzialność. Ale mój charakter jest niezmienny. Musisz zrozumieć to, że
potrafię zachować się jak mały chłopiec. Z Jamesem nie bez powodu dostaliśmy
najwięcej szlabanów w historii szkoły... Nie chodzi mi tutaj o jakieś dziecięce
skłonności do psot, chociaż to ma pewien wpływ na teraźniejszość, ale raczej na
wrodzoną skłonność do pakowania sie w kłopoty, do wykazywanie braku rozsądku i
naprawdę, uwierz mi, częstego stwarzania sytuacji zagrożenia. Mam wrażenie, że
Twoje wyobrażenie mnie nadal odbiega od tego, jaki jestem naprawdę.
Idealizujesz me cechy i sama przed sobą nie możesz temu zaprzeczyć. Teraz
wracam, ponieważ mnie kochasz. Ale nie będzie nam łatwiej. Przekonasz się o
tym, że mój autorytet się zmniejszy... Oczywiście, w związku ludzie powinni być
sobie równi- zgadzam się z tym... Ale dotychczas nasza relacja była oparta na
wzajemnej opiekuńczości.. Teraz musisz być przygotowana na to, że jak ten cały
koszmar się zmieni, mogę na nowo być beztroskim człowiekiem- Syriuszem, jakiego
nie znałaś...
- Ale Syriuszem, którego pragnę poznać!-
powiedziała Sara. - I przynajmniej wiem, jak będziesz wyglądał za 30 lat :p -
zażartowała.
- Sądzisz, że wciąż będę miał taki szalony
wyraz twarzy?- uśmiechnął się.
- Kto wie- odpowiedziała. - Chodźmy już.
Syriusz spojrzał na nią porozumiewawczo i
zaprowadził ją w stronę lustra. Gdy przez nie przeszli, Lamia już na nich
czekała.
- Witajcie- powiedziała im.
- Witaj- odpowiedzieli. Wtedy Sara
dostrzegła, że jej duch również wygląda nieco inaczej... Zjawa całkowicie się
zmaterializowała.. Nie przypominała już duszy.
- Co Ci się stało?- zapytała Sara.
- Nabrałam mocy. A zarazem skruszałam...
- To oznacza....
- Że stałaś się człowiekiem- dokończył
Syriusz.
- Dokładnie tak. Dzięki temu, gdy
będziecie w potrzebie, będę mogła wyjść poza mury Twierdzy.
- A dotąd nie mogłaś?- spytała naiwnie
Sara.
- Nie mogłam- uśmiechnęła się Lamia.
***
Noc była ciemna, cicha i spokojna.
Syriusz, Lamia i Sara nocowali we własnych, odrębnych komnatach. Myśli każdego
z nich kręciły się wokół Twierdzy, tworzenia armii, wokół nowego życia.
Sara zaczęła zastanawiać się na tym, czy
uda jej się dobrze wykonać swe zadanie. Czy stworzy armię na tyle silną, by móc
zmierzyć się z samym Voldemortem?
Nie potrafiła sobie do końca wyobrazić
siebie w roli wodza. W roli wojownika… To wszystko było dla niej
jakieś…nierzeczywiste. Syriusz również był dla niej bardzo nierealny..
Teoretycznie byli teraz o wiele bliżej. Jednak czuła się oddalona bardzo od niego.
Brakowało jej jego bliskości, obecności… Twierdza Ofiar jest ogromna, dom
Syriusza taki spory nie był. Przez ścianę czuła jego spokojny sen, często
miarowy oddech…
Wstała z łóżka, narzuciła na koszulę nocną
szlafrok i wyszła z komnaty. Podążała w stronę końca korytarza, aż zatrzymała
się przy ostatnich drzwiach. Zapukała, lecz cisza była odpowiedzią. Sara
delikatnie uchyliła drzwi i weszła do komnaty. Syriusz stał przy oknie. Miał na
sobie jedynie spodnie. Promienie księżyca padające przez okno rzucały swiatło
na jego nagi, smukły, wyrzeźbiony tors. Taki zamyślony, wpatrzony w dal stawał
się dla Sary bóstwem. Był najprzystojniejszym mężczyzną na świecie Ale nie była
to jedynie kwestia jego urody. Po prostu go kochała. Sara dobrze wiedziała, że
jego teraźniejszy wygląd jest odbiciem jego pięknej duszy. Własnie dlatego
wrócił. Wrócił tu dla niej, by ją chronić, by o nią zadbać i dać jej poczucie
bezpieczeństwa. Ona również pragnęła chronić jego i ofiarować mu swą
bezgraniczną miłość.
Odwrócił się w jej kierunku. Spojrzał na
swą ukochaną i uśmiechnął się powoli zbliżając się do niej. Gdy znalazł się już
dość blisko Sary, ujął jej twarz i pocałował z fascynacją. Z bardziej
stonowanego, czułego pocałunku przeszedł do dynamizmu. Ona zarzuciła mu ręce na
szyję, zrzucając szlafrok na podłogę. Oboje nie spostrzegli nawet kiedy
znaleźli się na łóżku, na miękkiej pościeli. Syriusz delikatnie odsłonił
ramionko jej koszuli nocnej. Potem drugie.. Raz po raz całując, przytulając,
szepcząc do ucha deklaracje swej bezgranicznej miłości..
Miłości na zawsze.
Boże, co za pościelówa. Nie wierzę, że to
napisałam.
Zazwyczaj w Funfiction piszą dłuższe sceny
miłosne. Często zdają nawet spore i
dokładne relacje z pożycia bohaterów…
Według mnie to odbiera całą magię, odziera
bohaterów z ich intymności.
Poza tym chyba brakuje mi jeszcze
dojrzałości i wrażliwości do tworzenia tego typu scen. Ale z pewnością
zdążyliście już zauważyć, że bardziej wgłębiam się w umysł moich bohaterów, ich
przekonania, uczucia i emocje nimi targające. Myśli. Metafizyka jest dla mnie
ważniejsza. Dlatego naprawdę, wybacznie, że teraz musicie obejść się smakiem.
Liczę na Waszą wyobraźnię.
Hej ! Opowiadanie jak zwykle mi się podobało...było takie no magiczne :)Nie chce mi się za bardzo pisać bo jestem zmęczona więc powiem jeszcze raz...CUDOWNE ! I Czekam na więcej !
OdpowiedzUsuńBossssssssssskie :D moja wyobraznia pracuje na pelnych obrotach :D nie moge sie doczekac armii :D ide czytac wiecej :)
OdpowiedzUsuń