niedziela, 23 grudnia 2012

rozdział 28

Sara znajdowała się właśnie w miejscu pozornie przypominającym Hogwart. Stała przed bramą prowadzącą do ogromnego zamczyska, zwanego Twierdzą Ofiar. Miejsca mrocznego, jakby nigdy przez nikogo nie opuszczonego. Wszystko to zarazem zachwycało i przerażało dziewczynę. Była tym wszystkim zafascynowana. Uchyliła bramę, podeszła do drzwi i delikatnie postarała się je otworzyć- nic nie stawiało przed nią oporu. Weszła do ogromnego korytarza. Stała przed nią blond postać- kobieta o zimnych oczach, bladej cerze i różanych ustach:

- Witaj Saro- odrzekła. - Prawowita Strażniczko Twierdzy Ofiar.

Twarz dziewczyny przybrała wyraz zaskoczenia.

- Przepraszam, co Pani powiedziała?- zapytała, nie dowierzając w to co usłyszała.

- Powiedziałam- odrzekła ze spokojem zjawa- że jesteś Prawowitą Strażniczką Twierdzy Ofiar. A na imię mam Lamia.

- I jesteś? - to jedyne, co Sara była w stanie wydukać. 

- Jestem żołnierzem Twierdzy. Strzegłam jej, póki się nie pojawiłaś. Dzięki mnie, nikt, kto przyszedł tu przed Tobą, niosąc ze sobą złe intencje, stąd nie wyszedł...

- Ktoś tu jeszcze był?

- Tak. Pojawił się jeden mężczyzna.

- I co się...- Sara chyba wolała tego nie wiedzieć.

- Musiał umrzeć. Takie panują tutaj zasady.

- Czy to nie jest..niezgodne przypadkiem z moralnymi zasadami?

- Saro, to jest wojna. Niebawem przestanie Cię to dziwić.

Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Lamia zaprowadziła ją do jej komnaty, kazała jej przyodziać suknię i podążyć w stronę Sali jadalnej. Tak też Sara uczyniła.

W Sali Jadalnej zastała jedną zastawę, przygotowaną specjalnie dla niej. Wtedy dotarło do niej, że jej towarzyszka jest duchem. Duchem Twierdzy Ofiar. 

- Pewnie masz sporo pytań- rzekła do Sary.

- Rzeczywiście- odparła dziewczyna.

- Więc zamieniam się w słuch- zjawa uśmiechnęła się przyjaźnie.

- Jest tu więcej..ehm...

- Duchów?

- Tak..

- Oczywiście. Strzeżemy tego miejsca, zdobywamy dla ludzi pożywienie, potrzebne rzeczy. Możemy używać magii- to czyni nas wyjątkowymi postaciami wśród innych duchów

Sara uśmiechnęła się nieznacznie.

- Jakie są moje obowiązki?

- Twoje obowiązki nieco różnią się od zadań Twojej mamy. Ty owszem, musisz sprawować opiekę nad osobami prześladowanymi przez Voldemorta, ale tylko i wyłącznie wtedy, gdy do tego miejsca trafią. Szczerze mówiąć wątpię, by takie się tutaj zjawiły. Twoim głównym obowiązkiem jest utworzenie armii.

- Utworzenie armii? Przecież ja nigdy nie byłam dobra z Obrony Przed Czarną Magią. 

- Armia, którą stworzysz, dopóki Voldemort będzie istniał, nie może walczyć za pomocą czarów. Dobrą stroną jest to, że żadne uroki ze strony śmierciożerców nie podziałają na Twych żołnierzy. Niestety Ty również poza Twierdzą zostaniesz pozbawiona magii, ale również nie będziesz ulegała czarom.

- Już nigdy poza Twierdzą nie będę mogła czarować?

- Nie będziesz mogła, dopóki Voldemort istnieje. 

- A w jaki sposób mam utworzyć tę armię?

- Jutro zaprowadzę Cię do Sali Czarów. Tam dostaniesz ode mnie Księgę Walki. Jest w niej około stu zaklęć, z których każdy wskrzesza do walki około 10 żołnierzy posiadających różne umiejętności. Niektórzy są idealni do zwalczania inferiusów. 

- Zastanawia mnie...

- tak?

- Czy to ma jakiś związek  z tym, że śmierciożercy nie mogli  na mnie rzucić uroku?

- Dokładnie tak. Nie mogli na Ciebie rzucić żadnej klątwy, ponieważ jesteś chroniona. Tak samo jak Twój ewentualny towarzysz życia..

- Nie ma kogoś takiego w moim życiu.

Lamia była zaskoczona...

- Przecież Twoje serce aż kipi z miłości! Ktoś w Twym życiu musiał się pojawić...

- Można powiedzieć, że tak. Ale to już przeszłość.

- Miłość nie zna tego pojęcia.

- Ale zna śmierć- odpowiedziała Sara posępnie.

Lamia spojrzała na dziewczynę przenikliwie i bardzo podejrzliwie.

- Twój wybranek nie mógł umrzeć, jeżeli pokochałaś go tuż przed śmiercią.

- Ale umarł- starała się uciąć rozmowę Sara.

- Nie, droga Saro- odrzekła Lamia. - Jest w stanie zawieszenia. Czeka na Ciebie, za lustrem naznaczenia. 

***

KOCHANI!
 
Życzę Wam zdrowych, pogodnych i wesołych świąt Bożego Narodzenia.

Aby wszystkie pragnienia, nadzieje spełniły się w mgnieniu oka.

Ale życzę Wam również, abyście nadal mieli do czego dążyć- bo to jest w życiu bardzo ważne. Dużo miłości i Potteromaniactwa :*

ŚCISKAM!

PS W żadnym wypadku nie porzucam bloga. Po prostu redaguję go tak powoli z braku czasu. I oznajmiam, że jutro ok godziny 21.00 zawitam wreszcie na Wasze blogi i przeczytam to, czego jeszcze nie zdążyłam. Jeszcze raz proszę Was o wybaczenie i przepraszam- po prostu ledwo starcza mi czasu na zredagowanie własnego opowiadania...

Co do Strefy Opowiadań- niebawem również zaktualizuję zgłoszenia. 

Pozdrawiam jeszcze raz i życzę Wesołych Świąt!

3 komentarze:

  1. Nawet nie wiesz jak w tym momencie Cię ubóstwiam!! Strasznie, ale to strasznie nie mogłam się doczekać na Twój wpis, cierpliwość jednak popłaca :)

    Najbardziej podoba mi się ten fragment końcowy, kiedy Lamia mówi, że Syriusz tkwi z zawieszaniu, bo mam nadzieję, że to on? I on znowu będzie w opowiadaniu!! AAAAA! (krzyk radości) ^^

    Zaintrygował mnie też kawałek o Armii, którą Sara ma stworzyć ;D Doprawdy, masz pomysł na to opowiadanie, tylko pozazdrościć :)

    Wesołych Świąt Kochana! ;*
    Liley

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże jakie ty masz świetne pomysły !

    Zgadzam się z Lileynaą ton fragment w którym Lamia mówi Sarze , że Łapa żyje tylko , że jest w zawieszeniu po prostu mega :D Więc już nie mogę się doczekać kiedy napiszesz opowiadanie w którym Sara pewnie będzie go ratować !

    Co do twierdzy...to kobieto skąd ty bierzesz takie genialne pomysły ! świetne świetne i jeszcze raz świetne !

    Tobie też wesołych świąt i spędź je szczęśliwie ! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kawałek o armii i o tym, że Syriusz jest w zawieszeniu jest cudowny! Już chcę ciąg dalszy!!!

    Wesołych Świąt i duuuuużo weny :D

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie reklamy w zakładce SPAM ;) Za komentowanie z góry dziękuję :*