sobota, 10 listopada 2012

Rozdział 10

Piękny, zimowy pejzaż lutego niech nie przyćmi Twej czujności...

Spójrz w lustro. Czyją twarz zauważysz? Bezwzględną, okrutną... Twarz człowieka pełnego premedytacji, człowieka, bez ideałów, przepełnionego nienawiścią do całego świata. Człowieka czerpiącego radość z zadawania bólu innych. Człowieka uśmiechniętego, porywczego, usatysfakcjonowanego i oddanego swym miernym przekonaniom. Człowieka pełnego pasji i przeświadczonego o swej potędze...

Spójrz w lustro jeszcze raz. Kogo ujrzysz? Człowieka pełnego premedytacji, posiadającego istotny życiowy cel, przepełnionego niechęcią do całego świata. Nie czerpiącego radości z życia, pragnącego zapobiec tragediom, smutnego, opanowanego, zgorzkniałego i całkowicie oddanego swym przekonaniom. Człowieka posępnego, inteligentnego i przekonanego o komplikacjach...

Severus Snape przyglądał się swym obu twarzom, z pozoru podobnym, w istocie różnym. Pierwsza z nich odebrała mu to, co najcenniejsze, dając pozorne szczęście. Druga z nich pomaga zawalczyć o to, co wciąż jest ważne, oddając mu ból, smutek i żal po wielkiej stracie...

***

Od głupiego postępku Syriusza minęło wiele czasu. Dla niego czyn ten mógł mieć tragiczne skutki. Gryfonom zaś uprzykrzył życie niemiłosiernie. Sir Cadogan zastępujący Grubą Damę był najbardziej irytującą postacią portretową w Hogwarcie. Na każdy dzień miesiąća zapowiedział nowe hasło. Co bardziej inteligentny uczeń- zapamiętał te terminy. Inni zaś trzymali się przyjaciół. Neville Longbottom jednak nie miał takiego szczęścia. Jemu zdarzało się nader często wybiegać z pokoju wspólnego w celu poszukiwania swej przekornej ropuchy. Aby jednak zapobiec nieprzyjemnej sytuacji zapomnienia hasła, zapisał sobie wszystkie na karteczce.  Nie przewidział jednak tego, że spacerując po błoniach zgubi swą jedyną deskę ratunku. Nie mógł również spodziewać się, że daną rzecz odnajdzie Syriusz Black...

Mężczyzna wyraźnie uradowany swą zdobyczą oczekiwał Sary. Był pełen entuzjazmu, gdyż dziewczyna przyznała mu, że widziała parszywka któregoś dnia na korytarzu. Jednak ten zdążył jej uciec podążając maleńkimi zakamarkami. Teraz mogli działać wspólnie...

- Nie, Syriuszu, nie zgadzam się!- krzyknęła Sara, gdy uciekinier wyjawił jej swój plan zaraz po jej przybyciu.

- Ale dlaczego nie, rusz głową, to jest dla nas ogromna szansa, nie rozumiesz??- był wyraźnie podekscytowany. - Dzięki temu nie zdąży nam umknąć, osaczymy go! Oboje...

- O nie nie, ja w tym udziału brać nie będę! Stanowczo protestuję, to jest dla Ciebie zbyt ryzykowne. Mogę przeciez wykorzystać do tego Ronalda, nie Ciebie, to w końcu jego szczur!

- Nie żartuj sobie- żachnął się mężczyzna. - Przecież on nawet nie zdaje sobie z niczego sprawy. Dla niego to tylko szczur.

- Błagam Cie- Sara była już wyraźnie przerażona, ale i zrezygnowana. Dobrze zdawała sobie sprawę z tego, co się dziś w nocy wydarzy. 

- Posłuchaj mnie...

- Nie Saro- zaprotestował Syriusz. - To Ty posłuchaj mnie. Wiem, że się o mnie bardzo troszczysz, ale ja nie mam nic do stracenia, rozumiesz? Nic. Dobrze wiem, jakie będą hasła w najbliższym miesiącu, więc albo mi pomożesz, czego nie musisz robić, albo zrobię to sam...

- Skoro tak stawiasz sytuację, zgadzam się- przyznała. - Ale pod jednym, jedynym warunkiem.

- Tak?

- Nie możesz przebywać na terenie zamku w ludzkiej postaci!

- Dobrze.

***

Stała teraz w pokoju wspólnym wyczekując, aż Syriusz wróci z dormitorium. Niepokoiła się coraz bardziej. Zbyt długo to trwało. Nagle usłyszała głośny wrzask Rona. Szybko pojawił się Syriusz pod postacią psa. Otworzyła mu czym prędzej przejście i chciała pobiec wraz z nim, ale dał jej znak by tego nie robiła. z dormitorium wybiegli Ron i Harry. 

- Harry, Ron, co sie stało? Usłyszałam krzyki i od razu tu przybiegłam!- improwizowała.

- Był tu Black- odpowiedział Ron.

- O Boże! To niemożliwe! Jesteś pewien?- grała na zwłokę.

- Ron twierdzi, że tak- powiedział Harry.

- Ron, ale to niemożliwe, on przecież nie miał jak tu się dostać...

- ALE SIĘ DOSTAŁ! Musimy zacząć go szukać- krzyknął Ron. Do pokoju wspólnego zbiegli się już wszyscy.

- Co się stało?

- O co chodzi?...

- skąd te krzy...

- Ron, co jest?

-...ki?

- Black tu był- odpowiedział wszystkim Harry. - Trzeba go szukać, szybko.

- Nie, Harry!- krzyknęła Sara. Wszyscy odwrócili się w jej stronę. Co robić, co robić????!!!! Całe szczęście Hermiona ją uratowała.

- Sara ma rację, on jest niebezpieczny, nie możemy go szukać. Trzeba powiadomić McGonagall. 

- Ja to zrobię- powiedział Percy.

- Pójdziemy z Tobą- dodał Harry, patrząc na Rona. 

Trzeba to przedłużyć jakoś, zagrać na czas, ale jak?

- A kto pojawił się tutaj pierwszy? -zapytała Hermiona.

- Ja- odpowiedziała Sara. 

- I nikogo nie zauwazyłaś?

- Nikogo...

- Nie mamy czasu- wrzasnął Ron.

- Jesteś pewna?- dopytywał  w tym samym momencie Harry. - Żadnego cienia, nic?? Na pewno?

- Oczywiście, gdybym coś zauważyła, powiedziałabym Ci przecież. 

- No dobrze- powiedział Percy. - W takim razie chodźmy już, szkoda czasu. Saro, pójdziesz z nami.

I ruszyli w stronę gabinetu McGonagall.

***

Severus Snape był wściekły. Taka okazja do złapania Blacka! Mógłby się na nim odegrać, zemścić za wszystko... Gdyby tylko te dzieciaki przyszły w samą porę, tyle nie zwlekały... Nawet nie miał prawa żadnemu z nich dać szlabanu, odjąć punktów. Dumbledore byłby przeciwny, argumentując to ich strachem. STRACHEM? I to ma być ten słynny, "waleczny" Gryffindor... Musiał się odegrać, a wydarzyła się ku temu najlepsza okazja. Świeżynka nadal uczęszczała na lekcje dodatkowe. Ba, jedna z ostatnich właśnie odbywała się w tej chwili.

- Abel, z czego przygotowujemy eliksir wielosokowy?

- Panie profesorze, nie przerabialiśmy jeszcze tego tematu- odpowiedziała. 

- Pouczanie nauczyciela nie leży w Twym interesie. Miejże na uwadze fakt, że to ja jestem nauczycielem i mam prawo zadawać pytania, które uznam za stosowane.

- Ale Panie profesorze, one muszą być zgodne z przerobionym materiałem...

- A masz pewność, że w 1 lub 2 klasie nie przerabialiśmy tego tematu w Hogwarcie? Ah, zapomniałem- uśmiechnął się złośliwie- nie jesteś tu od samego początku, więc pytam się, skąd taką pewność możesz mieć?

Sara nie wiedziała co odpowiedzieć. Już chciała zaprotestować i oznajmić, że przeglądała hogwarckie podręczniki i nie było w nich wzmianki na temat eliksiru wielosokowego. Niestety Mistrz Eliksirów ją ubiegł:

- - 10 punktów za Twą nieuwagę, Abel. Rzeczywiście nie było tematu eliksiru wielosokowego. Nie potrafiłaś jednak jednoznacznie stwierdzić, że masz co do tego 100% pewność.  To oznacza koniec dzisiejszych zajęć, na następnych zostaniesz dłużej. Masz przygotować wykaz tematu z pierwszych 3 lat nauki o eliksirach. Żegnam.- dodał z satysfakcją.

Jeżeli Sara kiedykolwiek dopuszczała do siebie myśl, że Severus Snape jest człowiekiem o dwóch twarzach,  to rozwiała już swoje wszelkie wątpliwości. Mistrz Eliksirów był człowiekiem o jednej, despotycznej twarzy.

***

- Nie posłuchałeś mnie..- Sara nie krzyczała, nie miała siły. Była bardzo rozgoryczona, zawiedziona.. Nie zważała już na łzy, które spływały po jej gorliwie policzkach. - Ogromnie się na Tobie zawiodłam. Czy ja kiedykolwiek będę mogła mieć chociaż odrobinę nadziei na to, że po raz kolejny nie zlekceważysz moich próśb, danej mi obietnicy? 

Syriusz milczał, nie wiedział co ma odpowiedzieć.

- Nie, oczywiście, że nie!- kontynuowała. - Bo ja Ci jestem potrzebna jedynie do realizacji Twoich planów. Z moim zdaniem nie musisz się liczyć. Po co? Skoro można wykorzystać czyjeś zaufanie, wiarę.. naiwność...

Podszedł do niej i chwycił jej twarz w obie dłonie przysuwając do siebie. Spojrzał głęboko w oczy i powiedział:

- Saro, zabraniam Ci tak mówić- jego twarz przybrała poważny wyraz.- Nigdy nie chciałem świadomie złamać danej Ci obietnicy. I nie chcę wykorzystywać Cię jedynie do realizacji swych planów. Owszem, jesteś mi bardzo pomocna. Zrobiłaś dla mnie o wiele więcej niż ja sam dla siebie. Nigdy nie będę w stanie Ci się odwdzięczyć. Ale czuję do Ciebie nie tylko niewysłowioną wdzięczność... Jesteś teraz najbliższą mi osobą i nie ważne, czy nasze drogi rozejdą się kiedyś czy nie- zawsze, pamiętaj, zawsze będziesz miała we mnie przyjaciela. A w mym sercu? Do końca pozostaniesz przyjaciółką. 

Dziewczyna była wyraźnie zaskoczona słowami Blacka. On zaś, aby udowodnić swą szczerość, przytulił ją mocno i pocałował w czoło...

Sara nie pamiętała już, kiedy ostatnio ktoś ją TAK przytulił... Musiało to być już baaaaaardzo dawno. Chyba jeszcze jak miała kilka lat..

***

1 komentarz:

  1. Jakie to piękne!!! Bardzo mi się podoba. Jakie ty potrafisz wywołać emocje swoim pisaniem.

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie reklamy w zakładce SPAM ;) Za komentowanie z góry dziękuję :*