środa, 7 listopada 2012

Rozdział 4

Sara bez przerwy rozmyślała nad ostatnim spotkaniem z więźniem z Azkabanu. Wciąż poddawała analizie słowa Syriusza, rozważała nad tym, czy powinna mu zaufać, czy też nie. Pierwsze dni wahała się nad podjęciem decyzji o tym, czy ponownie go odwiedzić. Jednak za każdym razem, gdy tylko dopuszczała do siebie myśl, że mogłaby nie dotrzymać swej dobrowolnie złożonej obietnicy niesienia pomocy zbiegowi, docierało do niej, że podobne wahania może mieć również on. Im później go odwiedzi, tym większa możliwość, że Syriusz w strachu zmieni miejsce swojego pobytu i już więcej się nie spotkają, a ona ponownie pozostanie z pustką w głowie. Teraz jest wtorek, godzina 20.00...Sara wzięła wszystkie numery proroka codziennego, które miała, spakowała do torby, wypchanej przeróżnymi formami pożywienia- począwszy od słodyczy, do rozmaitych przekąsek i dań głównych. Miała spore szczęście, że potrafiła zmniejszać i powiększać rozmiary pożywienia, oraz czarami powstrzymywać proces fermentacji. Dzięki temu mogła przynieść ukrywającemu się Blackowi mnóstwo świeżej żywności... W pokoju życzeń znalazła czyste ubrania oraz różdżkę, którą postanowiła mu podarować, jeżeli zdecyduje się go odwiedzić. Wciąż miała wątpliwości. Nie była pewna tego czy dobrze robi...Jednak doszła do wniosku, że wiele nie ryzykuje. Usiadła na chwilę na łóżku, kładąc sobie na kolana torbę pełną rozmaitych, potrzebnych rzeczy dla Syriusza. Zawsze, gdy nad czymś się bardzo zastanawiała, patrzyła na fotografię matki. Teraz niestety nie mogła tego zrobić. Nie mogła spojrzeć na jej śliczną twarz i podjąć być może najbardziej ryzykowną decyzję w swoim życiu. Musiała zmierzyć się z tym sama. Tysiące myśli zaprzątało jej głowę. Jednak chęć spotkania po raz kolejny tego fascynującego, a może niebezpiecznego człowieka, była z pewnością większa od zdrowego rozsądku. Sara zaczęła nawet powątpiewać, czy w jej przypadku można wg. mówić o czymś takim, jak "zdrowy rozsądek".

Podjęła decyzję. Wstała z łóżka, wyszła z dormitorium, potem z pokoju wspólnego i ostrożnie korytarzem podążyła w kierunku wyjścia. Gdy znalazła się na dworze, mimochodem odwróciła się i zerknęła jeszcze raz na mury zamku. Chciała się upewnić, czy na pewno nikt nie odkryje ich tajemnicy. Ale również zerknęła na zamek, może nie z sentymentu, bo nie była do tego miejsca jeszcze przywiązana, ale z czystej rozterki  istniało ryzyko, że mimo wszystko już tutaj nie wróci.

Przeszła przez otwór do środka Wierzby Bijącej. Serce miała w gardle. Sara podążała tunelem powolnym, ale niespokojnym krokiem w kierunku Wrzeszczącej Chaty. Dotarła na miejsce, dokładnie na korytarz. Rozejrzała się dookoła, ale nikogo nie było. Podążyła więc jak ostatnim razem schodami na górę. Ostrożnie uchyliła drzwi od pokoju, weszła do środka i zauważyła stojącego za drzwiami Blacka. Widać było po jego wyrazie twarzy wyraźną ulgę; z pewnością nie spodziewał się, że to akurat Sara przyszła. Jeszcze niepewnie na nią spoglądał, więc ona przejęła inicjatywę:

- Dobry wieczór, Syriuszu- powiedziała, jak najspokojniej potrafiła.
- Dobry wieczór, Saro- odpowiedział. Chwilę tak patrzył na dziewczynę, po czym dodał w końcu- szczerze mówiąc wątpiłem w Twoje ponowne przybycie. Zastanawiałem się nawet nad ucieczką z tego miejsca.
- Niepotrzebnie- odpowiedziała już bardziej pewnie niż poprzednio. - Potrzebowałam po prostu więcej czasu. Na dworze roi się od dementorów, a ja nie jestem zbytnio dobra z Obrony przed Czarną Magią. Poza tym potrzebowałam nieco więcej czasu, by przemyśleć sobie to wszystko dokładnie.
- I jak widzę, wysnułaś już jakieś wnioski?
- Tak. Postanowiłam zaryzykować. Zastanawiałam się również nad tym, co jest Ci w tej chwili potrzebne najbardziej. Udało mi się zdobyć parę rzeczy.

Syriusz spojrzał na nią ze zdziwieniem, ale również zaciekawieniem. Chociaż dziewczyna wspominała wcześniej, że nie przybędzie z pustymi rękami, to i tak zaskoczyło go to.

- Potrzebujesz różdżki- powiedziała Sara, po czym wyjęła ją z torebki. - Proszę- podała różdżkę Blackowi.
- Jak ją zdobyłaś?- spytał wyraźnie zaszokowany mężczyzna..
- Byłam w pokoju życzeń- odpowiedziała.- Zdobyłam dla Ciebie również trochę czystych ubrań, oraz ostatnie wydania proroka codziennego. Przyniosłam Ci również nieco żywności. Pewnie od dawna nie miałeś nic porządnego w ustach- przyznała Sara, na co Syriusz skinął tylko głową. Dziewczyna jednych machnięciem swej różdżki rozpakowała torbę i ułożyła wszystko starannie na drewnianym stole opuszczonej chaty.

- Nie wiem, jak mam Ci dziękować- odrzekł wzruszony, uradowany Syriusz. Sara zauważyła, że stara on się zachować nie tylko ostrożność, ale również zasady dobrego wychowania. Odrzekła więc:

- Nie patrz się tak. Nie zatrułam tego jedzenia. Wiem przecież, że od dawna chodzisz głodny. Teraz więc się najedz, a potem porozmawiamy. Zostanę tutaj dziś dłużej- spojrzała na niego porozumiewawczo i usiadła na starym fotelu. Syriusz zaś rozsiadł się na taborecie i zaczął łapczywie pochłaniać spore, rozmaite ilości jedzenia. Dziewczyna przypatrywała mu się, nie z odrazą. Próbowała dojrzeć jego twarz zza rozczochranych , tłustych włosów. O wodzie i mydle również pomyślała. Doskonale znała zaklęcie zwiększające objętość wody. Była pewna, że Syriusz również je zna. Gdy mężczyzna zakończył posiłek, spojrzał na nią:

- Jestem Ci bardzo wdzięczny- powiedział jej szczerze. - Od dawna nikt nie uczynił mi tyle dobrego. Przykro mi, że nie mam jak Ci się odwdzięczyć.

- Nie robię tego dla podzięki- odpowiedziała Sara. - Robię to, bo taka jest moja powinność, a Ty jesteś dobrym człowiekiem, któremu przydarzyło się wiele złego. Jakże mogłabym przejść obok tego obojętnie? Musiałabym nie mieć sumienia!

- Ja nie wiem, czy jeszcze potrafię być dobry, dziecko- przyznał szczerze. - Ale wiem, że Ty jesteś aniołem chodzącym po ziemi, uwierz mi. - Spojrzał na nią przybierając poważny wyraz twarzy. - Co nowego w Hogwarcie?

- Niedługo będzie pierwszy mecz Quidditcha, w którym udział weźmie Harry- odpowiedziała od razu Sara. - Jeżeli się nie boisz, mógłbyś przybrać postać psa i obejrzeć. Ale istnieje obawa, że Lupin Cię zdemaskuje.

- W istocie Lupin mógłby mnie zdemaskować. Jednakże zastanowię się nad tym. Może uda mi się znaleźć mało widoczne miejsce. Pomyślę nad tym... Co jeszcze się dzieje?

- Harry bardzo źle reaguje na obecność dementorów. Jak jechaliśmy pociągiem, zemdlał przez jednego z nich...

- eh, to są paskudne, okropne stworzenia - westchnął Syriusz. - Jak on sobie radzi?
-Z dementorami? Poza tym jednym incydentem nie było żadnych nowych. Być może znalazł już jakiś sposób, albo nie było już drugiej takiej okazji. Dumbledore i Lupin trzymają rękę na pulsie.

- Jak się czuje Remus? Wszystko w porządku? - zapytał nagle Syriusz.

- Tak, oczywiście- odpowiedziała Sara. - A coś jest z nim nie tak.

- Oczywiście, że nie! - żachnął się Black, ale to nie przekonało do końca dziewczyny.

-Zastanawiam się- powiedziała po chwili namysłu- co dzieje się z Peterem Pettigrew.

- Peter nigdy nie należał do osób wybitnie samodzielnych. Wątpię, by na dłuższą metę potrafił prowadzić samotny żywot. Możliwe, że zadomowił się jako szczur w jakimś miejscu na dobre.

- Podejrzewasz, że uwił sobie jakieś miłe gniazdko?

- Jestem o tym przekonany. Peter to nie ja. Takim ludziom zawsze się udaje....

Te bolesne słowa długo rozbrzmiewały w głowie Sary. Rzeczywiście tak jest. Zazwyczaj osoby, które lekko podchodzą do spraw moralnych, osoby, które nie mają bogatego życia wewnętrznego, są nieczułe i tchórzliwe lepiej radzą sobie w życiu. Reguła jest prosta- mają mniejsze ambicje, mniej potrzebują od życia, dlatego tak łatwo sobie radzą ze wszystkim... Sara rozmawiała jeszcze dłuższy czas z Syriuszem, do którego zaczęła się przekonywać. Raz nawet zdobyła się na uśmiech w jego towarzystwie. Spodobało jej się również to, że Syriusz mimo swego odizolowania od świata, pozostał człowiekiem o dobrych manierach, ale kiedy jej słuchał, nie czynił tego z obowiązku. W istocie był zaciekawiony rozmową, a nawet pytał się o jej życie prywatne. Jednak Sara nie podjęła dłużej tego tematu. Wspomniała jedynie o śmierci mamy i o tym, że przeniosła się do Hogwartu z Akademii Beauxbatons. Na tym ich spotkanie się zakończyło. Syriusz pod postacią psa odprowadził kawałek dziewczynę, by nie obawiała się ona powrotu w ciemną noc do zamku. Gdy wróciła do dormitorium, było już po północy. Sara jednak długo nie mogła zasnąć. Pewna myśl nie odstępowała jej na krok. Myśl, że dziwnym zrządzeniem losu istnieje możliwość, że po raz pierwszy w życiu będzie mogła nazwać kogoś swoim przyjacielem...

Ale to było odbieganie w daleką już przyszłość....

***

3 komentarze:

  1. Wybacz, że tu, ale nie masz zakładki SPAM
    [SPAM]
    Anioły od wieków stoją przy nas i obserwują. Patrzą na to co dobre, ale i na to co złe. Są skłonne otworzyć bramy Raju przed każdym, kto się do nich zgłosi i zgodnie ze swą mądrością udzielają różnych łask. Najlepszym, absolutnie utalentowanym i obdarzonym godną podziwu lekkością pióra, wręczają złote lub platynowe szarfy, by jaśnieli przykładem. Innym, nieobdarzonym przez los tak wspaniałym talentem, dają liczne rady i zwykłe, czarne szarfy. Są one znakiem, że ktoś coś próbuje, czegoś chce się nauczyć, ale daleka droga jeszcze przed nim. Na razie nie jest w stanie jaśnieć niczym gwiazda nad anielskim orszakiem, ale w przyszłości... Kto wie?
    Chcesz się przekonać, na którą szarfę zasłużyłeś? Czy powinieneś jaśnieć nad innymi, czy może z zazdrością spoglądać na tych, którzy u góry tworzą swe arcydzieła w blasku platyny? Zgłoś się! Chętnie przyjmiemy Cię w bramach Raju:
    http://raj-ocen.blogspot.com

    Anieli chętnie przyjmą w swe szeregi braci i siostry (rekrutacja otwarta).

    OdpowiedzUsuń
  2. hejka to ja Arvis z blogu zycie-syriusza-blacka.blogspot.com Zapraszałaś mnie więc jestem :D.Prawdę mówiąc pierwszy raz spotkałam blog o takiej tematyce i bardzo mi się to podoba.Historia Sary robi się co raz bardziej ciekawa ale mam nadzieję że nie długo podkręcisz troszkę akcje.Syriusz jak to Syriusz uwielbiam go pod każdą postacią i na każdym blogu (nie wiem czemu ale już tak mam :P ) Uwielbiam po prostu tą postać i moge przyznać że zawsze gdy czytam Harrego Pottera i Zakon Feniksa to płacze przy jego śmierci i tak samo z filmem...Ale wracając do bloga bardzo fajnie piszesz i czyta się to lekko więc jest dobrze.Błędów też nie widzę (ale i tak zwykle nie zwracam na nie uwagi ;) ) No cóż po krótkim zastanowieniu dodaje twój blog do linków u siebie wiec właśnie zyskałaś chyba pierwsza czytelniczkę która komentuje :) I mam nadzieję że ty też będziesz odwiedzać mój blog.Więc pozdrawiam i dużo weny życzę ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, bardzo mi miło, że podoba ci się mój blog (malfoy-issue) i od razu rozwiewam wątpliwości - blog nie jest zawieszony ani nic z tych rzeczy :D Weny mam, tylko czasu niestety brak na umieszczanie wszystkiego i czytanie. W weekend prawdopodobnie wstawię nowy rozdział. A twoje opowiadanie w całości postaram się przeczytać jutro. A jak na razie bardzo mi się podoba ;> i jeśli pozwolisz dodam je do linek.

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie reklamy w zakładce SPAM ;) Za komentowanie z góry dziękuję :*