sobota, 10 listopada 2012

Rozdział 11

Życie Sary Abel uległo nieodwracalnej zmianie. Wszystko za sprawą jednego człowieka, człowieka, który obudził w niej to co dobre- empatię, chęć zbliżenia się do ludzi i wiarę w to, że życie może mieć jakiś sens. Tym kimś był nie kto inny, a Syriusz Black, z którym nie mogła się dzisiaj zobaczyć. Niestety, ale ostatnie tygodnie były potworne ze względu na panującą kontrolę w zamku. Wcześniej nie raz, mimo próśb Blacka, by tak nie czyniła, wymykała się w nocy by zobaczyć się ze swym przyjacielem. Przyjacielem- jakie to cudowne słowo, niewiarygodnie pozytywnie nakręcające go działania uczucie bycia istotnym w czymś życia. Poczucie, że nie jest się samemu w tym zawirowanym, niekiedy, a nawet nader często okrutnym świecie. Emocje, które nią targały, skłoniły ją do wyjrzenia przez okno, by spojrzeć jeszcze raz w stronę Wierzby Bijącej. Była już głęboka, ciemna noc. Poza nią, pewnie wszyscy spali smacznie w zamku. Gdyby tak można było odnaleźć Pettigrewa, który ponownie uciekł...Wtedy wszystko wyglądałoby inaczej. Mogłaby spotykać się z Syriuszem bez strachu, bez obaw, że najmniejszy błąd może spowodować, że jej go odbiorą. Wtedy mogłaby to zrobić..mogłaby mu wreszcie powiedzieć, jak bardzo jest dla niej ważny... Zawsze to on poruszał ten temat... Syriusz był bardziej otwarty niż ona. Może wiedział? Może zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo jest dla niej ważny?

Rozejrzała się....Wokół panowała absolutna cisza. Jednak..jednak ujrzała go. Serce jej mocniej zabiło. Zobaczyła Syriusza w postaci psa, Harry'ego, Hermionę, Ronalda i....Snape'a? Ale Syriusz jakoś tak dziwnie niespokojnie się poruszał. Rany, gdzie on biegnie? Co? Dlaczego Snape próbuje miotać w niego uroki? Harry, nieee...tylko nie to. Harry ruszył w pościg za Syriuszem. Nie może na to pozwolić!

*** 

Sara biegła w kierunku, w którym ujrzała Syriusza zza okna. Nie może pozwolić, by stała mu się krzywda. Nie teraz, kiedy tak bardzo chciała mu powiedzieć, co do niego czuje. Jak silnie jest z nim związana. Nie może nie zdążyć tego zrobić. Nikt nie ma prawa odebrać jej człowieka, którego...KOCHA. Ruszyła w stronę Zakazanego Lasu... Nie mogła nikogo dojrzeć. Nie wiedziała co robić? Krzyczeć? Wołać go? Co.. Biegła coraz głębiej, nie zważając na to, jak bardzo oddala się od zamku. Była tylko cisza, przerywana przez tupot jej nóg. Sara biegła coraz prędzej, nie oglądając się za siebie. Płakała. Tak rzewnie.. nie mogła go stracić. Za wszelką cenę musiała go odnaleźć i ukryć. Absolutnie nikt nie mógł go jej odebrać. Zrobić mu krzywdy.. na to nigdy nikomu nie pozwoli. 

Nie zdawała sobie sprawy z tego jak długo biegnie... moze 5 minut? Może z godzinę.... była coraz bardziej zmęczona, wyczerpana wycieńczona....Gdy zupełnie opadła już z sił, przystanęła przy jednym z drzew, złapała oddech. 

Rozejrzała się dookoła... Nie wiedziała, w którym konkretnie miejscu jest... Gdy tak się rozglądała nie zdawała już sobie sprawy, z której strony przybiegła, w którym kierunku jest droga powrotna, w którym droga prowadząca dalej... Zaczęła się bać. Nagle usłyszała jakiś szelest. Odwróciła się, i szepnęła:

- Syriusz?

Cisza.... Jedynie charknięcie. To pewnie Black pod postacią psa. Wyszła więc zza drzewa, jednak swego przyjaciela nie ujrzała... Coś, co ją zaatakowało, z pewnością nie życzyło jej dobrze...

*** 

W którym momencie wydała ostatni krzyk? Nie pamiętała... Ból był nie do zniesienia... Czuła, jak wilkołak rani każdą cząstkę jej ciała. Odczuwała ból rozcinanej skóry za każdym razem, jak wbijał szpony w jej ciało... Modliła się do marki jedynie o to, by jej nie ugryzł.. By nie skrzywdził Syriusza... Niech to się wreszcie skończy. Nie mogła już oddychać, dławiła się swymi łzami... Co za ból. Co za okropny ból....Agonia....kiedy ona nareszcie nadejdzie? Umrzeć. Chce umrzeć. Pragnie, marzy (!) jedynie o śmierci... Niech wreszcie nadejdzie. Błagam, kiedy to się skończy?

Ku jej zdziwieniu, chyba ta jedna, jedyna prośba została wysłuchana.. Wilkołak uciekł wyraźnie spłoszony. Może przyszła już ta czarna.. z kosą? A może to ratunek?

W Sarze zatliła się iskierka nadziei. Niestety złudna. Tuż nad jej twarzą pochylił się dementor...


***

No, nareszcie jakaś w miarę dramatyczna notka. Do końca nie jestem z niej zadowolona, ale na początek zapowiedzi kolejnych, równie, a czasem nawet bardziej tragicznych wydarzeń- może być ;)

pozdrawiam i przypominam o ankiecie!

6 komentarzy:

  1. Uuuu groza :D
    Mam oczywiście nadzieję, że z Sarą będzie wszystko ok. I noo niech się Syriusz znajdzie ;) Tylko kurde jak wilkołak chociaż zadrapnie to trochę tego hmm wilkołactwa się przenosi aj...
    No nic czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego nastąpi niebawem dramatu ciąg dalszy- walka o własne ja i przetrwanie, mimo nienaturalnej zmiany :)

      Usuń
  2. Uuuuu kocham takie rozdziały. Pełne grozy, budujące napięcie. Świetnie zakończyłaś notkę. Teraz będę z niecierpliwością czekała na kolejną. Ciekawe czy Sara stanie się wilkołakiem? Byłoby ciekawie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo, to chyba najfajniejszy rozdział! Dużo akcji, napięcia, niepewności - czekam na dalszą część :D

    OdpowiedzUsuń
  4. masz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i go zaobserwujesz ;))

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie reklamy w zakładce SPAM ;) Za komentowanie z góry dziękuję :*