niedziela, 18 listopada 2012

Rozdział 13

Alan Abel stąpał niespokojnie po stopniach schodów hogwarckich. Jego córka była w poważnym stanie, prawdopodobnie jej życie ulegnie zmianie na zawsze. Czy to dobrze, a może źle? Jak to przyjmie Czarny Pan, gdy powróci? Bo...przecież wróci. Alan nie był do końca pewien tego, czy jego córka będzie tak samo ważna jako wilkołak..Wszystko uległo zmianie. Mężczyzna nie potrafił się z tym pogodzić. Nie odwiedził Sary ani razu w Świętym Mungu. Nie mógł na nią patrzeć- czuł jedynie odrazę, obrzydzenie...Miał do niej żal, że wpakowała się w takie kłopoty. Ewidentnie nie zamierzał w tym uczestniczyć. Dziewczyna kompletnie pokrzyżowała mu plany:

- Dzień dobry, Albusie. Prosiłeś o wizytę?- zapytał się, gdy wszedł do gabinetu.

- Witaj, Alanie- odrzekł Dumbledore i spojrzał na przybysza badawczo.- Zależało mi na tym spotkaniu, ponieważ uważam, że jest kilka spraw wartych omówienia...

- Domyślam się, dlaczego mnie tu sprowadziłeś- uciął. - Przejdźmy do konkretów.

- Jak chcesz, Alanie. Otóż chciałbym wiedzieć, jak wyobrażasz sobie dalszą opiekę nad Sarą? Masz już jakiś plan?

- Tak, Albusie. Zrzekam się tego przywileju- odpowiedział z nutką sarkazmu, patrząc mu prosto w oczy. Dumbledore był wyraźnie zasmucony, ale nie wyglądał na zaskoczonego.

- Alanie, przecież to Twoje dziecko- zaczął...

- Nie, Albusie, to nie jest moje dziecko. I nigdy nie było- odpowiedział bez wzruszenia Abel. - Nie mam już w tej chwili najmniejszych oporów. Dzisiaj rano byłem już załatwić tę kwestię w ministerstwie. Powinieneś otrzymać do wieczora propozycję przydzielenia zaufanym osobom opieki nad Sarą. Jeżeli to wszystko, o czym chciałeś rozmawiać, to myślę, że najwyższa pora na mnie.

Dumbledore kiwnął głową z niedowierzaniem i odprowadził gościa do drzwi. Zaskoczeniem dla dyrektora nie była decyzja przybysza, lecz fakt, z jaką łatwością przybyło mu ją podjąć.

***

Zatroskany Percy spoglądał na nieprzytomną Sarę. Niektóre rany zdążyły się zagoić. Na brzuchu pozostały może dwie maleńkie blizny. Jednak te- w okolicach tętnicy szyjnej i na twarzy - pozostaną. Co do tego nie ma wątpliwości. Jednakże dziewczyna mimo tych wszystkich szpecących znamion w oczach chłopaka nadal pozostanie piękna. Nikt o tym oficjalnie nie wspomniał, ale każdy zdaje sobie sprawę z tego, że to sprawka Lupina. Każdy, kto zdążył poznać bliżej Sarę ma do niego żal. Pozostaje pytanie, jak ona na to zareaguje?Czy wg się przebudzi? Minęło już 6 dni od tych tragicznych wydarzeń. Ojciec Percy'ego wspominał, że Alan Abel zrzekł się opieki nad biedaczką. To oburzające... Jak można porzucić swe dziecko w takiej chwili?

***

- Wzywałeś mnie?

- Tak, Severusie. Usiądź, proszę- odpowiedział ze spokojem Dumbledore.

- Postoję - odrzekł Snape. Dyrektor niczego nie skomentował. Popatrzył na nauczyciela i odrzekł:

- Wezwałem Cię, ponieważ nastąpiły pewne zmiany w związku ze sprawą Sary Abel.

Mistrz Eliksirów milczał. Czekał, aż Dumbledore rozwinie swą wypowiedź.

- Alan zrzekł się opieki nad Sarą. Wybór rodziny zastępczej pozostawiono mi. Wobec tego chciałbym się zapytać, czy wziąłbyś ją pod swe skrzydła?

- Albusie- zmieszał się Snape.- Ja nie wiem, czy to dobry pomysł. Nie mam doświadczenia. Ja mogę się nią zaopiekować...medycznie. Zapewnić schronienie, to czego potrzebuje... Ale ojcem jej nie zostanę. Prosisz o zbyt wiele.

- Severusie, mi zależy na tym, by opiekował się nią ktoś, kto pomoże jej uporać się z nową naturą. Tylko Ty będziesz w stanie to zrobić. Uwierz mi, że sprostasz temu zadaniu.

- Ale to nie jest zabawka..to jest dziecko! Dorastająca dziewczynka.. Ja nie potrafię. Ona nie będzie mogła liczyć na to, że będę wobec niej czuły, miły... Nie jestem dobrym kandydatem na opiekuna.

- Ale nikt Cie nie prosi, byś ją wychowywał, tylko abyś się nią zaopiekował. Wychowanie pozostaw mnie- spojrzał na Snape'a znacząco. - Ciebie proszę o fachową pomoc.

- Nie wiem...- Mistrz Eliksirów chwilę się zastanawiał. - W porządku, myślę, że w ten sposób będę mógł pomóc.

- Czyli zostaniesz oficjalnym opiekunem Sary Abel, do chwili, gdy ta ukończy 17 lat?

- Tak, zostanę.

- Doskonale- uśmiechnął się starzec.

***

- Oh... Nie, błagam, to niemożliwe...!

- Uspokój się dziecko, zaraz wszystko będzie dobrze. Spokojnie, proszę...

- O mój Boże! Wybudź mnie z tego snu... NIECH TEN KOSZMAR SIĘ SKOŃCZY!..

- Spokojnie, już, cichutko....

- Mamo, zabierz mnie do siebie!

- Już, już, maleństwo...uspokój się, przyzwyczaisz się....

Sara nie mogła złapać oddechu. Jej histeria i płacz roznosiły się po całym korytarzu. Przerażenie nie znało granic.

A więc już nigdy nie będzie wyglądać tak jak poprzednio? Nigdy w życiu nie będzie już tą samą Sarą?...

Została wilkołakiem. Dobrze wiedziała, że tego nie da się już cofnąć.

***

2 TYGODNIE PÓŹNIEJ

Zasmucona Sara spoglądała w lustro... Była cała blada, jej twarz szpeciła podłużna blizna, która odbierała dziewczynie cały dawny urok. Z ojcem nie widziała się od czasu tego....feralnego wydarzenia. Ani razu jej nie odwiedził. Dziewczyna pogodziła się z tym, że raczej już tego nie zrobi. Nie było jej z tego powodu specjalnie przykro, jednak pewien żal w jej sercu pozostał. Czuła się teraz bardzo osamotniona...

Były wakacje. Sarę pocieszał fakt, że wymieniała listy z Percym, jego rodzeństwem oraz czasami odwiedzał ją Profesor Dumbledore. Mieszkała teraz w domu Profesora Snape'a. Miała tam zostać do najbliższej pełni księżyca, dopóki nie wydobrzeje, potem została zaproszona do Weasley'ów. Jednak po trzech tygodniach pobytu będzie musiała tutaj wrócić...

Choć Sara większość swego życia spędziła w samotności i można by się spodziewać, że powinna się do tego przyzwyczaić, to ogarniała ją w tym miejscu jakaś dziwna pustka. Profesor nie był wobec niej niemiły, nie było jej tu źle.. Nie miała żadnych obowiązków, po prostu musiała sama zajmować się sobą. Całe szczęście, że miał on bogato wyposażoną biblioteczkę. Dzięki temu dziewczyna mogła przynajmniej poczytać ciekawą literaturę. Jednak jej myśli, pustka i samotność nie były spowodowane brakiem zajęć, nudą, czy też faktem, że towarzystwo profesora nie było zbytnio zajmujące, lecz krępujące... Jej smutek wynikał z jednej, prostej i przykrej przyczyny: Syriusz nie napisał do niej ani jednego listu. Może zapomniał już o jej istnieniu? A może coś złego mu się przytrafiło? Nie potrafiła powiedzieć.. Tak bardzo chciałaby mu się zwierzyć, podzielić swym strachem... Jutro nadejdzie pełnia księżyca.. Sara zdawała sobie sprawę z tego, że profesor Snape jest doświadczonym pedagogiem, prawdziwym Mistrzem Eliksirów i z pewnością dokona wszelkich starań, by ulżyć jej w cierpieniu... Jednak każdy organizm jest inny i nigdy nie wiadomo, jak Sara przeżyje swą pierwszą przemianę w życiu... Gdyby mogła o tym powiedzieć Syriuszowi, z pewnością odnalazłby odpowiednie słowa, które dodałyby jej otuchy, sił, może nawet nadziei?

Tak bardzo się bała, co przyniesie jej jutro...

***



Oh, przepraszam Was ogromnie, że tak późno pojawiła się notka, ale jestem teraz cała pochłonięta nauką. W tym tygodniu odbędą się w mojej szkole matury próbne, więc sami rozumiecie...


Bardzo Wam dziękuję za te życzliwe komentarze, czytałam i moderowałam je na bieżąco. Ogromnie przepraszam, że ostatnio nie bardzo na nie odpisywałam, ale wszystko wynika z tego, że doba ma niestety jedynie 24 godziny :(((

Ściskam i dziękuję, że nie zapomnieliście o mnie!

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Mam ochotę rozszarpać tego Alana Abela na strzępy! Jak można porzucić własne dziecko i to w takim momencie?!
    Biedna Sara. Już nie będzie taka piękna jak zwykle. Ale stała się wilkołakiem. Tak!!! Cieszy mnie to, bo bardzo lubię Lupina. Oczywiście żal mi Sary. To na pewno straszne stać się potworem.

    Tak więc życzę ci duuuużo weny oraz powodzenia na próbnych maturach.

    Czekam na więcej i pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, zobaczycie jeszcze, że Alan bardzo gorzko wszystkiego pożałuje, oh tak! xD

      Usuń
  2. Wspaniały rozdział ! Podzielam komentarz Hermiony :) jakby co to pomogę jej go rozszarpać ! :p Ech...biedna Sara strasznie mi jej szkoda jest wilkołakiem...bo naprzykład Remus spędzał pełnie z Huncwotami a ona...biedna...sama będzie musiała je spędzać :( I na dodatek ze Snapem musi mieszkać ciężki żywot ma...no cóż czekam na ciąg dalszy.

    Acha...pytałaś się o nową notkę :) Więc może cię tym uszczęśliwię , a może nie ale u mnie opowiadanie jeżeli mi sie uda powinno pojawić się już dziś wieczorem a jak nie to jutro :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, nie będzie miała łatwego życia.... Ale to jest akurat taka postać, która nigdy lekko nie miała. A mówią, że cierpienie uszlachetnia...Dlatego wszystko tutaj w pewien sposób będzie z sobą powiązane ;)

      I kto wie, może dobrze się skończy?

      Usuń
  3. Cudo, jak zwykle. Trochę dłuższę niż ostatnio i widzę, że więcej Sary. TAK! Jest wilkołakiem :3 normalnie kocham ten blog jeszcze bardziej..! O ile to możliwe... Hmmmmm. Nie ważne. Raczej, że syriusz nie napisze do domu Snape'a.. Saro, Saro... Jej ojciec zachował się podle... Dobra, ide czytać 14 :D i tak á propos, dzięki za obserwowanie i miły komentarz :3 to dopiero pierwsza część rozdziału, dwie inne w drodze :D nei wiem, kiedy wejdzą, ale sama sie dowiesz :D

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie reklamy w zakładce SPAM ;) Za komentowanie z góry dziękuję :*