środa, 7 listopada 2012

Rozdział 6

***

Ostatnio w życiu Sary Abel działo się o wiele więcej, niż mogłaby się spodziewać. Decyzja ojca o zmianie szkoły oraz o wydaniu córki za mąż, zaraz po ukończeniu edukacji nie wydawała się aż tak wielką rewolucją w jej życiu, w porównaniu do wydarzeń z wycieczki do Hogsmeade. Tak własnie Sara dokonała z pewnością najbardziej szokującego odkrycia w jej dotychczasowym życiu. Otóż spotkała słynnego zbiega z Azkabanu, który został niesłusznie osądzony i okrzyknięty niebezpiecznym, szalonym wręcz mordercą. Sara jest w tej chwili jedyną osobą na całym globie ziemskim, która zna aktualne miejsce jego pobytu. Jako jedyna nie zawahała się wziąć odpowiedzialności za tego człowieka i pomóc mu w wymierzeniu sprawiedliwości. 

Sporym zaskoczeniem jest również fakt, że część dawnego kuzynostwa rozpoznało Sarę. Co prawda nikogo z Hogwartu nie mogłaby nazwać jeszcze swoim przyjacielem, aczkolwiek dogadywała się przede wszystkim z Percym Weasley, mimo jego ciągłego zapracowania i braku czasu. Często wieczorem rozmawiali razem, ale to byłoby na tyle ze wspólnego spędzania freetime'u. Jednak dla Sary to była już i tak spora zażyłość. Niestety w ostatnią sobotę dość nieprzyjemnie potraktowała zatroskanego kuzyna. Nie zdążyła go jeszcze przeprosić, ale właśnie dlatego przyszła na obiad jak najwcześniej mogła- by mieć okazję z nim porozmawiać. 

Bliźniacy, Fred i George też byli do niej przyjaźnie nastawieni. Często żartowali przy posiłku, starając się rozweselić kuzynkę. Czasem w pokoju wspólnym zrobili jej jakiś dowcip. Ku jej zdziwieniu, mają wyczucie i zdają sobie sprawę z tego, kiedy mogą sobie pozwolić na wygłupy w jej towarzystwie, a kiedy lepiej unikać jakichkolwiek niejasnych sytuacji. 

Hermiona Granger, z którą Sara chodzi razem na zajęcia w różnych przedmiotów zdecydowała się jej pomóc w obronie przed czarną magią. Jest ona osobą taktowną i nienarzucającą się, co bardzo uradowało nową uczennicę Hogwartu. Czuje się w jej towarzystwie dobrze, ponieważ nowa koleżanka nie należy do wścibskich postaci. Nie wydaje się być osobą zainteresowaną życiem osobistym Sary, albo starannie to ukrywa, dzięki czemu dziewczyna nie czuje się nieswojo. 

Ginny, młodsza o dwa lata kuzynka Sary też się nie narzucała. Okazała się dobrą towarzyszką, która pomogła dziewczynie rozejrzeć się po zamku, wskazała istotne miejsca i oprowadziła ją nieco. Zaproponowała nawet, że zapozna Sarę ze swymi przyjaciółmi: ta jednak nie miała ochoty na nowe znajomości. I tak tutaj, w Hogwarcie, ma ich już o wiele więcej niż w Akademii Beauxbatons. 

Jedyną osobą z kuzynostwa, z którą Sara miała najmniej kontaktu, był Ron. Pochłonięty swą przyjaźnią z Harrym Potterem nie zdążył bliżej zaznajomić się ze swą daleką kuzynką. Ona oczywiście nie miała mu tego za złe: sama zajęta była nadrabianiem zaległości, klimatyzowaniem się w nowym miejscu, w przede wszystkim pomocą Syriuszowi...z racji czego będzie musiała jednak bliżej zacieśnić kontakty z Ronem. 

Do Wielkiej Sali wszedł Percy. Nie zauważywszy swej kuzynki podszedł do stolika i usiadł na przeciwko niej. Gdy zauważyła, że chłopak zorientował się, na przeciw kogo siedzi, przywitała się:

- Cześć

- Cześć- odparł nieco zmieszany. 

- Percy -rozpoczęła Sara- chciałabym Cię przeprosić za moje ostatnie słowa. Byłam wtedy bardzo zdenerwowana i chciałabym, byś wiedział, że doceniam Twoją troskę o mnie. Ale nie musisz się zamartwiać. Naprawdę.

- Nie szkodzi, już o tym zapomniałem. Ale bardzo Cie proszę, nie znikaj więcej na tak długo, dobrze?

- Obiecuję. 

Spojrzała w kierunku drzwi. Właśnie nadleciała sowia poczta. Jak zwykle z kolejnym numerem proroka codziennego. Dziś Sara dostała również list od...Molly Weasley.

- Otrzymałam list od Twojej mamy.

- Przeczytaj w takim razie, sam jestem ciekaw, co Ci napisała..

Sara zaczęła czytać list. Molly napisała, że Percy i Ginny opowiadali jej o niej i były to z tego, co wynika z ich opowieści, same pochlebstwa. Ciocia zaproponowała również, by Sara spędziła u nich święta, jeżeli będzie miała ochotę. Dziewczyna jednak wątpiła, czy ojciec jej na to pozwoli. 

- Twoja mama zaprosiła mnie na przerwę świąteczną- wspomniała Sara.

- Byłoby rewelacyjnie- odrzekł Percy. 

- Niestety będę musiała odmówić- odpowiedziała rozgoryczona.

- Dlaczego? 

- Wątpię, by mój ojciec się zgodził, poza tym nie chciałabym go dodatkowo denerwować. 

- Chyba się nie dogadujecie za bardzo?..

- Trochę się różnimy- przyznała, po czym wzięła się za rozpakowywanie Proroka Codziennego. Znalazła w nim artykuł o zaostrzeniu kar dla tych, którzy mogą w jakikolwiek sposób pomagać Blackowi. Ponadto przewidziano również kary dla osób, które nie zgłoszą ewentualnego, przypadkowego spotkania z nim. Sara nie przejęła się specjalnie tym artykułem. Niczego mądrego, prawdziwego jak na razie w Proroku nie przeczytała. 

- Hej- do stolika podeszła Hermiona.

- Cześć- odpowiedzieli jej Sara i Percy.
- Chciałam się zapytać, czy masz może jakieś plany na dzisiejszy wieczór?-zwróiła się do Sary.- Dziś z Harrym, Ronem, Ginny i drużyną Quidditcha będziemy się relaksować przed przyszłotygodniowym meczem. Może miałabyś ochotę do  Was dołączyć?

- Z przyjemnością, ale nie wiem, o której zakończy się szlaban u Snape'a...

- Spokojnie, w pewnością zdążysz. Czyli wstępnie jesteśmy umówieni?

- Tak, myślę, że tak. 

Sara skończyła szybko jeść i pobiegła czym prędzej do gabinetu Mistrze Eliksirów. 

***

Profesor Snape otworzył drzwi od sali, a nich stała już nowa uczennica. Nie wyglądała ona na specjalnie przejętą tym, że będzie dzisiaj odrabiała szlaban. 

- Proszę wejść- powiedział. Dziewczyna posłusznie wykonała polecenie, zaś nauczyciel zamknął za nią drzwi. Odwrócił się na pięcie, spojrzał jak zwykle badawczo, po czym nareszcie przerwał niezręczną ciszę:
- Dziś będziesz polerowała stare kociołki. Bez użycia czarów. 

Sara zabrała się do pracy. Nie zapowiadało się najprzyjemniej, ale ona była już do tego przyzwyczajona. W wakacje sama zajmowała się dość sporym domem swego ojca, który zabraniał używać jej przy tym czarów. Przywykła już do żmudnej pracy. Praca fizyczna była najczęstszym sposobem wychowawczym jej taty. Uważał, że tylko to może nauczyć ją cierpliwości i pokory. Czyszczenie kociołków w Sali Eliksirów w żadnym stopniu nie wydawało się gorsze od pracy w domu. Tutaj przynajmniej nikt nie będzie komentował tego co robi. Jedynie, gdy skończy powierzone jej zadanie, będzie mogła wrócić do pokoju wspólnego. 

Sara przypatrywała się profesorowi Snape'owi, który właśnie przeglądał eseje na temat eliksirów zmieniających rozmiary. Zauważyła, że zatrzymał się na dłuższą chwilę nad jej pracą. Na moment zapomniała o wykonywaniu swego zadania i tępo wpatrywała się w profesora. Ten przyłapał ją na chwilowym zamyśleniu, i tylko rzucił:

- Wracaj do pracy, nie chcę siedzieć tu z Tobą całą noc.

Gdy dziewczyna zakończyła polerowanie kociołków, była już godzina 21.30. Profesor Snape odłożył do biurka sprawdzone eseje, po czym zauważył maleńki kawałek śliskiego papieru, leżący pod stołem. Sięgnął po niego różdżką, po czym odrzekł do Sary:

- Jesteś już wolna. Ale zanim pójdziesz- to należy chyba do Ciebie. - powiedział i podał jej zdjęcie matki. 

Sara oniemiała ze wzruszenia. Obiecała sobie jednak, że nie będzie płakała przy nikim, nawet ze szczęścia. Powstrzymała więc jakiekolwiek okazywanie emocji i podziękowała uprzejmie profesorowi, po czym wyszła z klasy.

***

W pokoju wspólnym zastała już Rona, Hermionę, Harrego, Bliźniaków, Ginny oraz drużynę Quidditcha.

- Ooo, jest nasza nowa uczennica- uśmiechnął się kapitan drużyny, Oliver Wood.
- Cześć- powiedziała wszystkim dziewczyna. 

- Miło, że przyszłaś, Sari-od powiedział do niej Fred.

- Mi jest jeszcze bardziej miło- dodał George.

Sara uśmiechnęła się promiennie. Następnie spojrzała na Hermionę i zapytała:

- To co robimy? 

- Harry zaraz rozpakuje pastylki z niespodzianką. Jak chcesz, możesz sama spróbować i zobaczyć, czym się staniesz :)

- Ja pierwszy spróbuję!- powiedział Ron, po czym wziął jedną do ust, i zaczął turlać się po ziemi obwąchując wszelkie zakamarki i szukając...sera. Oczywiste było, że zjadł myszo-pastylkę:

- A propos tych stworzeń, jak tam Twój parszywek, Ron?- zapytała niby od niechcenia Sara. - Żyje jeszcze?

- Eeeh, dzięki, że pytasz... Podejrzewam, że jeszcze tak, ale zniknął mi 3 dni temu- spojrzał groźnie na Hermionę, która udała, że tego nie zauważyła i zaczęła głaskać swego grubego, rudego kocura...

***

2 komentarze:

  1. Cześć! Tu Hermiona z bloga http://huncwockie-tajemnice.blogspot.com/
    Zapraszałaś mnie więc jestem :)
    Blog bardzo mi się podoba. Lubię Syriusza. Sara ma złapać Parszywka? Ciekawe, ciekawe.
    Powiem tak. Ładnie piszesz, dobrze ci idzie. Czekam na więcej.
    Bloga dodaję do obserwowanych :)

    P.S. Dzięki za miły komentarz na moim blogu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka bardzo fajne opowiadanie.A co do Łapy w tamtrym poście to wiem o co ci chodziło i gdybym ja opisywała sytuacje po wyjściu z Azkabanu Syriusza to napewno by u mnie się zachowywał tak albo nawt czasem gorzej :P Hmmm Snape...nie wiem czemu ale wydaje mi się jakiś za miły nie wiem czemu :P No dobra czekam na next a tak właściwie to chciałam ci powiedzieć , że jeżeli dobrze pójdzie to może jeszcze dziś pojawi się nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie reklamy w zakładce SPAM ;) Za komentowanie z góry dziękuję :*