środa, 7 listopada 2012

Rozdział 5

Była Sobota. Sara nie miała już żadnych zajęć dodatkowych. Wracała właśnie z Hermioną do zamku po krótkim spacerze nad rzeką. Zauważyła czarnego psa, który podbiegł szybko w kierunku dziewcząt, by następnie je ominąć. Spojrzał prosto w oczy Sary, a następnie oddalił się w kierunku Wierzby Bijącej. Dziewczyna odprowadziła więc towarzyszkę do bramy i pożegnała się z nią, tłumacząc, że ma jeszcze pilną sprawę do załatwienia... Gdy Hermiona zniknęła jej z pola widzenia, udała się czym prędzej do Wrzeszczącej Chaty.
Syriusza spotkała na korytarzu. Był czysty, miał na sobie ubranie, które sprowadziła mu Sara, a nawet jego włosy nie były już tak bardzo potargane. Czekał na nią niespokojnie, był wyraźnie czymś poruszony:

- Ron Weasley to Twój kuzyn?- zapytał od razu.

- Tak...

- I nie wpadłaś na to, że ma szczura?!!!- rzucił Syriusz, pokazując Sarze sierpniowe wydanie proroka codziennego, ze zdjęciem Weasley'ów z wakacji, na którym jej młodszy o rok kuzyn trzymał w ręku szczura....

- Parszywek? Ale...Ja myślałam, że on już nie żyje!

- I jak widać, pomyliłaś się!- wrzasnął poirytowany Black. - Jak mogłaś przeoczyć ten artykuł?

- Szczerze mówiąc, to interesowały mnie tylko te o Tobie.. - przyznała zawstydzona dziewczyna, ale rozmówca nie zwracał już uwagi na jej słowa.

- Czy Ty zdajesz sobie sprawę z tego,  że Peter Pettigrew jest teraz w zamku?! Na wyciągnięcie Twojej ręki!

- Syriuszu, zastanów się chwilę. Przecież on z pewnością zdaje sobie sprawę z tego, kto uczy teraz w Hogwarcie! Założę się, że dawno już stąd uciekł!

- Uciekł, nie uciekł, jakie to ma teraz znaczenie? To i tak jest mój jedyny trop. Musisz mnie zabrać do zamku- stanowczo dodał.

- Absolutnie nie! - Syriusz miał zdziwiony, zbolały wyraz twarzy. - Nie zrozum mnie źle! W zamku aż roi się od dementorów! Nikogo nie będzie interesowało Twoje zdanie, prawda o Piterze, Tobie i Potterach, kiedy Cie złapią. Jedyne, co będzie słuszne dla ludzi, to złożenie pocałunku dementora na Twych ustach! Tego przecież nie chcesz!!!

- Nie obchodzi mnie to! Zbyt długo...

- Syriuszu, proszę!

- ...czekałem! 

Zapadła cisza. Blackowi jakby brakowało już argumentów, zaś Sara nie wiedziała od czego zacząć. Jak przekonać go do swych racji.

- Posłuchaj- odrzekła nareszcie. - To nie miałoby żadnego, najmniejszego sensu, gdyby po tak udanej ucieczce z Azkabanu wystawić się na talerzu i dać złapać w taki głupi sposób...

- Głupi?

- Nie przerywaj mi! - zareagowała. Syriusz zamilkł, a Sara sama zaskoczyła się swoją reackją. Co się z nią dzieje? Takie zachowanie nie leżało w jej naturze. - Wysłuchaj mnie uważnie. Ron to mój kuzyn. Ja należę do Gryffindoru- on też. Mam coraz lepszy kontakt z jego braćmi, bliźniakami. To tylko kwestia czasu zbliżyć się do niego. Poza tym jestem w zamku co dzień i mam mnóstwo okazji do rozpoczęcia poszukiwań. A jeżeli Piter wcale nie ucieka, tylko poddaje się opiece Ronalda, to zabranie szczura i przyprowadzenie go do Ciebie nie będzie dla mnie żadnym problemem.

- Możesz go nie znaleźć, przegapić...

- Jeżeli ja go nie znajdę, to z pewnością poszukiwania rozpocznie Ron. Jedno jest pewne-jeżeli jest w Hogwarcie, odnajdę go. Jeżeli stamtąd uciekł, niepotrzebnie byś się narażał, wałęsając po zamku. Syriuszu..- Sara poczuła jak jej oczy zachodzą łzami. Syriusz spojrzał na nią wyraźnie zdumiony, po czym przeniósł wzrok na okno. Na chwilę oniemiał, zażenowana dziewczyna przetarła w tym czasie oczy i zbliżyła się ku drzwiom, kiedy Black odwrócił się w jej stronę. Zatrzymała się:

- Przepraszam- wydusił. - Nie spodziewałem się takiej reakcji. Poza tym nie gniewaj się, działam dość raptownie  emocjonalnie...

- W porządku- odpowiedziała. - W przyszłą sobotę jest mecz Quidditcha. Możesz wpaść pooglądać. Jak się wszystko zakończy, przyjdę do Ciebie. Jeżeli czegoś potrzebujesz, powiedz mi, to mogę wcześniej Ci coś dostarczyć..

- Nie trzeba. Wszystko mam co potrzebne, a jedzenia jeszcze starczy mi na cały tydzień. Postarałaś się bardzo ostatnim razem, za co ogromnie jestem Ci wdzięczny- jeszcze raz zatrzymał wzrok na jej twarzy.

- Dobranoc- powiedziała i wyszła, nie oczekując odpowiedzi. Chciała jak najszybciej zapomnieć o tej sytuacji. Dopiero teraz do niej dotarło, jaka odpowiedzialność na niej ciąży.

***

Sara szła schodami na górę w kierunku dormitorium, gdy niespodziewanie z za rogu korytarza wyłonił się wyraźnie zdenerwowany Mistrz Eliksirów:

- Dobry wieczór, Panno Abel- wycedził.

- Dobry wieczór, Panie Profesorze- odpowiedziała.

- Czy uznała Pani za swoją powinność znikać na dłuższy czas, niezależnie od tego, a może zwłaszcza 
wtedy, gdy na wolności grasuje seryjny morderca?

Sara zamilkła, nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Patrzyła tylko tempo w oczy nauczyciela.
- Już jest pół godziny po ósmej. Przypominam, że każdy uczeń niezwłocznie ma obowiązek zjawić się w zamku najpójźniej o godzinie dwudziestej. Wobec tego uważam za stosowne wyznaczyć Pani szlaban w przyszły poniedziałek po obiedzie, na godzinę 17.00.

Sara wciąż milczała. Usatysfakcjonowany Snape dodał:
- Lepszych początków w nowej szkole nie mogła sobie Pani wymarzyć. - 30 punktów dla Gryffindoru. Na dobranoc.

I odszedł. Sara nie odpowiedziała nic. Stała jeszcze chwilę zdezorientowana. Gdy ochłonęła nieco, przyszła do pokoju wspólnego Gryfonów.

- Jesteś nareszcie! -krzyknął Percy.

- Co się...

- Gdzieś Ty się podziewała? Zaczynałem się o Ciebie martwić! 

- ...stało?

- Nic nie wiesz? Nic do Ciebie nie dociera? Syriusz Black jest na wolności i wczoraj widziano go na ulicach Londynu, a Ty wałęsasz się w najlepsze po podwórku? Myślałem, że mi serce stanie!

- Przepraszam Percy, ale boli mnie głowa, muszę iść do dormitorium...doceniam Twoją troskę, ale...

- Możesz mi wreszcie powiedzieć, gdzieś Ty była?!

- Nie obraź się, ale nie mogę. Jak widzisz nic mi się nie stało, więc nie ma to większego znaczenia. Percy, naprawdę jestem zmęczona...

Popatrzył na nią, jakby nie dowierzał. 

- Jesteś bardzo lekkomyślna, ale rób jak chcesz- powiedział wreszcie.

- Nie uważam, by ktokolwiek tutaj miał prawo mnie oceniać, dobranoc- odpowiedziała Sara, po czym odwróciła się na pięcie i podążyła w kierunku sypialni dziewcząt. 

***

PS:

ROZDZIAŁ TEN ZOSTAŁ NAPISANY DLA:

ARVIS BLACK

2 komentarze:

  1. Świetna notka ! Bardzo mi miło , że go dla mnie napisałaś ! :D Dziękuje na serio kochana jesteś.Ach...ten Syriusz troszkę się źle zachował wobec jej a na dodatek ona mu jeszcze pomaga...ech no ale według mnie to bardzo dobrze to opisałaś i uważam że świetnie to wyszło :).A Snape o boże jak ja go nienawidzę ! Wredny...smrkerus jak on tak może nie nawidze go po prostu ! Dobra czekam na następną notkę ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam przedstawić przede wszystkim wahania Syriusza, jego rozgoryczenie i emocjonalne zachowanie ;) Z jednej strony potraktował ją nieładnie, ale z drugiej zaś nie ma mu się co dziwić ;) Co do Snape'a- właśnie napisałam rozdział 6, w którym też odgrywa pewną rolę... Jej, tak się cieszę, że podoba Ci się na razie moje opowiadanie ;) Mam nadzieję, że kolejny rozdział też chętnie przeczytasz, mimo tego, iż Syriusz się w nim nie pojawia.

      :*

      Usuń

Wszelkie reklamy w zakładce SPAM ;) Za komentowanie z góry dziękuję :*