czwartek, 8 listopada 2012

Rozdział 7

Był piątkowy wieczór. Sara szykowała pakunek dla Syriusza, który planowała mu wręczyć jeszcze przed meczem. Były w nim kolejne numery Proroka Codziennego oraz jedzenie. W pokoju życzeń znalazła jeszcze koc, który również zapakowała. Mecz zaczynał się o w sobotę o 14.00. Dziewczyna postanowiła odwiedzić Blacka koło 12.00, by wcześniej móc spotkać się z Hermioną i Ronem, z którym była umówiona na oglądanie meczu. Być może dołączy do nich Ginny. Percy z pewnością nie. Szczerze mówiąc Sara też nie miała ochoty oglądać rozgrywek, jednakże zdecydowała się pójść w dużej mierze ze względu na Syriusza, którego pragnęła chronić. Zajęcia dodatkowe u Snape'a miała zaplanowane na godzinę 10.00, dlatego spokojnie zdąży się ze wszystkim uporać. Sara w Beauxbatons uwielbiała te zajęcia- teraz nawet one przestały sprawiać jej radość. Przez dodatkowe lekcje z Mistrzem Eliksirów, robiła się coraz bardziej przygnębiona. Co prawda otrzymała ostatnio P z eseju, jednak nawet to nie poprawiło jej humoru. Profesor działał na nią jak wampir energetyczny, prawie jak dementor- wysysał z niej to co dobre i pozostawiał same negatywne emocje. Nie mogła się przez niego skoncentrować. Najbardziej demotywujący był fakt, że według jej obserwacji nauczyciel nawet nie starał się odrobinę docenić jej starań. Miała jednak wrażenie, że cały czas poddaje ją obserwacji, nie spuszcza jej z oka. Postanowiła więc nigdy już się do szkoły nie spóźniać, a Syriusza odwiedzać popołudniami, albo w soboty po zajęciach. Nie chciała po raz kolejny dać się złapać i wzbudzać jakiekolwiek podejrzenia. 

Poza nieprzyjemnościami pojawiały się również miłe akcenty wynikające ze zmiany środowiska. Molly Weasley zaprosiła Sarę na święta Bożego narodzenia, choć jeszcze sporo czasu do nich pozostało. Dziewczyna musiała jednak odmówić. W odpowiedzi napisała cioci, że ogromnie dziękuje za zaproszenie, ale jest jej bardzo przykro, ponieważ nie będzie mogła z niego skorzystać ze względu na ojca. Ten z pewnością będzie kazał pozostać jej w Hogwarcie, z zasady. Zbyt dobrze go zna, by łudzić się, że będzie inaczej. 

***

Na ulicach Londynu wrzało. Dwóch ubranych na czarno eleganckich mężczyzn siedziało na ławce w parku i rozpoczęło rozmowę. Jeden z nich zwrócił się do drugiego:

- Severusie, bardzo się cieszę, że zdecydowałeś się mi pomóc. Mam nadzieję, że zdążyłeś już rozeznać się w sytuacji?

- Trochę.

- Co u mojej córki?

- Obserwuję ją, tak jak tego chciałeś. Nie doszedłem jeszcze do jakiś nadzwyczajnych wniosków. Jest zdolna, ale nie wykazuje szczególnego zainteresowania nauką. Kręci się wokół niej parę osób, przede wszystkim rodzina Weasley'ów, ale to są nieznaczne znajomości. Najwięcej czasu Sara spędza sama, w pokoju życzeń.

- Bardzo dobrze, bardzo dobrze...Musisz zadbać o to, by nauczyła się jak najwięcej. Czarny Pan niedługo powróci, a ona będzie mu bardzo potrzebna...

- Nadal nie rozumiem, dlaczego tak uważasz- Snape był wyraźnie poirytowany. 

- Dobrze wiesz, że gdybym mógł Ci powiedzieć, zrobił bym to- odpowiedział wymijająco Alan. - Niestety jestem zobowiązany milczeć w tej kwestii. Miej oko na Sarę, to wbrew pozorom spostrzegawcza dziewczyna. Nie może zauważyć Twojej uwagi, rozumiesz?

- Z byle kim nie rozmawiasz- odrzekł sucho Mistrz Eliksirów...

***

Albus Dumbledore czekał w swym gabinecie na Severusa Snape'a. Był wyraźnie czymś zakłopotany. Usłyszał skrzypienie drzwi:

- Jesteś nareszcie, usiądź proszę- przywitał go. 

- Wzywałeś mnie- odpowiedział Snape.

- Dowiedziałeś się czegoś istotnego?

- Niestety nie. Obawiam się, że Abel sam nie wie, jakie plany miał wobec jego córki Voldemort. Prosił mnie, bym nadal ją obserwował. Oczywiście się zgodziłem.

- Bardzo dobrze, bardzo dobrze...- zamyślił się dyrektor. - Musimy mieć tę sprawę pod kontrolą, Severusie. Minęło tyle lat, od czasu największej klęski Toma Riddla, a Alan wciąż wierzy w jego rychły powrót. Obawiam się, że jego podejrzenia mogą okazać się słuszne. Informacji mamy niewiele... Jedyny nasz trop to historia rodziców biednej Sary. Myślisz, że ona wie?

- O tym, że Abel był szpiegiem Voldemorta? Nie. Nie dogadują się, ale z pewnością nie zauważyła, dlaczego.

- Poznałeś już się na niej? Zauważyłeś jakieś szczególne umiejętności? Cechy charakterystyczne? Cokolwiek co mogłoby nam pomóc. 

- Na razie nic. Gdybym coś zauważył, z pewnością bym Cię o tym poinformował.

- Musimy ją chronić i dowiedzieć się jak najwięcej...

***

Sara podążała tunelem prowadzącym do Syriusz Blacka. Uchyliła lekko drzwi. Syriusz siedział na krześle. Odwrócił głowę w jej kierunku i powiedział:

- Jesteś.

- Tak- westchnęła. - Zdecydowałam się przyjść wcześniej, bo po zakończonym meczu mogą mnie zaprosić na ewentualną imprezę zwycięską, a nie chciałabym budzić niczyich podejrzeń.

Nic nie odpowiedział. Patrzył tylko na Sarę wyczekująco.

- Pattigrew uciekł..

- Niech go szlag!- zdenerwował się Black. - Tak czułem, tak myślałem! To by było zbyt piękne, gdyby stąd nie zwiał na widok Remusa..

Sara nic nie odrzekła. Wypakowała torbę. Zastanawiała się chwilę, co mogłaby jeszcze zrobić, powiedzieć. Jaki powinien być kolejny krok. Gdzie ten szczur mógł się podziać...

- Przyniosłam Ci koc do spania- rzekła do Syriusz.

- Dziękuję- odpowiedział, nie patrząc nawet w jej stronę. Stali oboje w milczeniu. On wpatrując się w okno, ona przyglądając się jemu. Cisza robiła się coraz bardziej niezręczna.

- Pójdę już- rzekła dziewczyna. Syriusz natychmiast się odwrócił:

- Zostań jeszcze chwilkę, proszę. Brakowało mi Ciebie przez ten tydzień. Bardzo potrzebuję Twojego towarzystwa- wyznał szczerze. Sara usiadła na fotelu, Black na krześle. :

- Ostatnio nie zachowuję się najgrzeczniej, wybacz mi- zwrócił się do towarzyszki. - Ta cała sytuacja mnie zmienia. Syriusz, ten sprzed Azkabanu, a ten teraz, po ucieczce z więzienia, to dwie różne postacie w mojej głowie. Nie zrozum mnie źle. Nie oznacza to teraz, że stanę się brutalny, zły... będę się starał nadal postępować zgodnie z rachunkiem sumienia. Ale pewna część mnie umarła. Nieodwracalnie.

Sara wciąż milczała. Mówił więc dalej:

- Zmierzam do tego, że nieraz sprawiam Ci przykrość swoim zachowaniem. Chciałbym, byś wiedziała, że nie robię tego umyślnie. Nie chcę byś przeze mnie źle się czuła. Jesteś w tej chwili jedyną życzliwą dla mnie osobą, Twoja pomoc jest dla mnie bardzo cenna i doceniam Twoje starania. Dlatego proszę Cię, nie miej do mnie urazy. W żaden sposób nie chcę być Twoim wrogiem.

- Wcale nie uważam Cię za wroga- żachnęła się Sara. - Rozumiem Twoje obawy, Twój strach... Nasze lęki powodują, że nie potrafimy być sobą. Ale zobaczysz Syriuszu, jak tylko sprawa się wyjaśnie, a z całego serca wierzę, że tak będzie, wrócisz do normalnego życia i znów będziesz potrafił czerpać z niego przyjemność. 

- To bardzo miłe z Twojej strony, że tak mówisz...

***

Sara biegła w kierunku skrzydła szpitalnego wraz z Ronem i Hermioną. Takiego biegu wydarzeń się nie spodziewała. Harry został zaatakowany przez dementorów. Nie wiadomo co z nim będzie. Musi się dowiedzieć o jego stanie zdrowia, Syriusz z pewnością już się niecierpliwi.

- Pani Pomfrey, co z nim?- zapytała przerażona Hermiona.

- Podała mu antidotum. Jak tylko się obudzi nie powinno być żadnych problemów....

***

Sara stała przed skrzydłem szpitalnym już trzecią godzinę wraz z kolegami Harry'ego czekając na jakąś wiadomość. Pani Pomfrey wyszła z sali i oznajmiła:

- Obudził się. Możecie go odwiedzić, ale macie tylko 3 minuty!

Wszyscy od razu popędzili na sale, tylko Sara pozostała na korytarzu. Fred spojrzał  na nią i zapytał:

- Nie wejdziesz?

- Przepraszam, nie znam się tak dobrze z Harrym, to jest czas przede wszystkim dla jego przyjaciół. Ja odwiedzę go innym razem.

- Nie wygłupiaj się- odrzekł kuzyn.

- Nie, naprawdę, przepraszam. Pozdrów go ode mnie

- Jak chcesz, odpowiedział- i wszedł na salę.

***

- Wszystko z nim w porządku, odzyskał przytomność i Pani Pomfrey powiedziała, że wyjdzie z tego.

- Całe szczęście, całe szczęście- odpowiedział nadal poddenerwowany Black.

- Dobrze, że tak to się skończyło. Mogło być o wiele gorzej, widziałeś przecież jego miotłę...

- Cała w kawałkach- odpowiedział zamyślony... 


2 komentarze:

  1. Kolejny dobry rozdział. Ta historia mnie wciągnęła i to bardzo. Czekam na więcej oczywiście:)

    Mam dla ciebie małą radę. Wejdź w Ustawienia/Język i Formatowanie i zmień strefę czasową na GTM +01:00 Warszawa, bo obecna godzina trochę myli :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super notka.Hmmm no nieźle nieźle...zaciekawia mnie co raz to bardziej.Łapa ech...na pewno będzie mu trudno wrócić do normalnego życia..ale da radę :) Sara...hmm ciekawe ciekawe Voldemort będzie od niej chciał...Czekam na kolejną :)

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie reklamy w zakładce SPAM ;) Za komentowanie z góry dziękuję :*